Zawsze lubiłam powieści obyczajowe, w których główna bohaterka kupuje lub dziedziczy stary dom na końcu świata, remontuje go, znajduje tam miłość swojego życia, czasem robi z niego pensjonat.
Tu było inaczej, choć tytuł wskazywał mi taką właśnie fabułę.
Tutaj Justyna została oddelegowana na 3 miesiące, żeby ze starego zniszczonego dworku stworzyć urocze miejsce, z którego jej firma będzie czerpać zyski, a ona sama wróci do wcześniej wykonywanej pracy w korporacji.
Kibicowałam jej bardzo przez wszystkie strony książki, gdyż to bardzo fajna osoba.
Miałam nadzieję, że to ona ostatecznie przejmie ten interes.
Poza tym bardzo polubiłam mieszkańców Drzewia, gdzie akcja miała miejsce.
Gdyby u mnie na wsi był taki ksiądz, to pewnie żadna dziewczyna, kobieta, czy starsza pani nie opuściła by mszy 🤣
Ale nie było mi ciężko się żegnać z bohaterami bo od razu przeszłam do kolejnej części "Rok w Pensjonacie Leśna Ostoja".