"Małe Licho i krok w nieznane" to ostatnia część cyklu co mnie zaskoczyło. Przyznaję, nie sprawdziłam, moja wina, ale czytałam książkę z dużym zainteresowaniem. W jakiś sposób był to też dla mnie "krok w nieznane", gdyż dawno nie czytałam historii o tak różnych bohaterach z wyjątkowymi imionami. Bożydar Antonii Jekiełłek jest bardzo niezadowolony ze zmian, które nadeszły. W dodatku ma problemy z matematyką, a nad mieszkańcami domu zawisa niebezpieczeństwo. Chłopiec musi cofnąć się w czasie do miejsca, gdzie wszystko się zaczęło.
Marta Kisiel ma przyjemny styl okraszony humorem, ale i mglistym klimatem. Miejscami można śmiać się z zabawnych sytuacji czy dialogów, natomiast przychodzi też czas, gdy niebezpieczeństwo wprowadza napięcie.
Jednak to napięcie jest rozładowywane humorem, które wkrada się w każdy zakamarek książki, co powinno być pozytywnie odbierane przez młodych czytelników. Historia ta skierowana jest raczej dla starszych dzieci, nie mniej niż 8-9 latków.
Poruszona jest ważna tematyka jaką są zmiany. Boimy się ich, wprowadzają zamęt w naszej głowie i życiu. Jednak nie taki diabeł straszny, jak go malują. Czasami wystarczy rozmowa z drugą osobą, wyjaśnienie zaistniałej sytuacji, wsparcie, by oswoić się ze zmianami.
To było udane spotkanie z Bożydarem, Tsadkielem, Bazylim, Małym Lichem i resztą bohaterów, mimo iż nie znam poprzednich tomów cyklu. Chętnie bym je przeczytała w przyszłości. Nie mogę nie wspomnieć o pięknej ok...