rozpadowa esencja duszy unosiła się wszędzie dookoła [cmentarz]
Od razu poznać fizyka - nawet jeśli pojęcia fizyczne stosuje do metafizyki. ;)
O ile pierwszą część czytałem z zainteresowaniem na zasadzie nowości, to druga zaczęła mnie nużyć na tyle, że nawet mi się nie chce o tym pisać recenzji. Autor chyba przedobrzył. Jest w tej powieści tyle zamieszania, sytuacyjnych powtórzeń, sytuacji zabili-go-i-uciekł, że zaczyna się mieć tej wątpliwej akcji dość. Generalnie chodzi o wtargnięcie w sferę ziemską obcych, nieznanych nam z ziemskich mitologii i religii bóstw i demonów, które chciałyby wyzyskać naszą planetę z jej zasobami - energetycznymi i ludzkimi - wyłącznie do swoich celów. Jak nie przymierzając Niemcy, którzy tworząc swoją Trzecią Rzeszą anektowali Europę (a chcieli pójść dalej, do Azji) wyłącznie dla swoich, bezlitośnie eksploatując obce narody, traktując je jak niewolników czy guano, na którym ma rosnąć dobrobyt własnego narodu. Stąd może ten powtarzający się wciąż Sewastopol, jako pewien obraz. Dlatego, poznawszy skalę zagrożenia, mimo wzajemnej wrogości i dotychczasowej konkurencji lokalni ziemscy bogowie i demony (z wyjątkiem Chrystusa, który oszalał) przy udziale "ulepszonych" zlepieńców, jak nasz główny bohater - R.C. czyli Raymond Curtis - w ostatniej chwili (a jakże!) zwierają szeregi i stają po jednej stronie. Mowa jest w książce, że dla i z pomocą ludzi, ale ci są tak bezwolni, strachliwi i wdeptani w ziemię, ...