Przeczytane
przeczytane przed 2015 rokiem
Biblioteka domowa
Tak… To pierwsza książka autorki, którą przeczytałam. W dzieciństwie niejednokrotnie byłam świadkiem zachwytów moich ciotek nad powieściami Rodziewiczówny. Nie uległam tym zachwytom: wolałam czytać to, co moi rówieśnicy. W ogólniaku miałam polonistkę, która o twórczości Rodziewiczówny mówiła z nieukrywaną pogardą, że jest to twórczość przeznaczona dla panien niegrzeszących inteligencją. No. Pozycje Rodziewiczówny nigdy nie pojawiły się na moich listach książek do przeczytania. Niedawno na którymś z forów internetowych przeczytałam, że „Kądziel” powinna być lekturą obowiązkową w szkołach, gdyż jak żadna inna uczy, czym jest patriotyzm. Przeczytałam. I żałuję trochę, że dopiero teraz.
Galeria różnorodnych kobiet przedstawionych z dużą sympatią, niezależność i odpowiedzialność, codzienny patriotyzm, tradycja, ukochanie przyrody, religia. I feminizm. Bardzo mądry i dojrzały. A wszystkie te wartości umiejętnie wplecione w opowiedzianą lekko, z dużą dozą dowcipu, historię Taidy, kobiety, która życiową mądrość posiadała chyba od zawsze: w naturalny sposób wiedziała, co w życiu najważniejsze. Wyszła za mąż jako osiemnastolatka, w wieku dwudziestu dwóch lat została wdową z dwójką dzieci, sporym majątkiem na Kresach i mnóstwem długów. Jak pisze autorka: „(…) Była to kobieta, którą bieda i praca wychowała, bieda i praca nauczyła, bieda i praca towarzyszyła wiodąc przez życie. W tej kompanii stwardniało jej serce, wyrobił się despotyczny charakter - nawet zgrubiały rysy, głos, w...