(Wydanie I, Wydawnictwo Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa, 1958)
"Bezimienna. Powieść z końca XVIII wieku w dwóch tomach" - Fragment początkowy: "Nie ma smutniejszej pory roku do przeżycia nad ponurą jesień, która się zdaje wieść do grobu naturę i człowieka... Najbrzydsza wiosna to jeszcze nadzieja, poza nią świeci życia słońce; najsroższa zima to już przedświt wiosny — ale te dnie szare, słotne, wietrzne, te kościotrupy drzew uschłych, życie wstrzymane wszędzie, starte barw y, wygasające powoli ciepło — coraz krótsze słońce — w najmłodsze serca wlewają smutek i zwątpienie. Chwilami chce się umrzeć, a dusza buntuje się przeciw tej torturze powolnej. Zdaje się, że z tego snu i zdrętwienia świat się już nie przebudzi.. A w gęstwinie puszcz, na gołych stepach, kędy wiatr buja i wyje — w dzikich naszego kraju zakątach — dla ubogich ludzi, dla chat nędznych, dla ciał schorzałych, dla dusz znękanych... jakże to straszne do przetrwania godziny!!
Człowiek chciałby tak położyć się, usnąć, jak wedle podań martwieją i kładą się spać bobaki i niedźwiedzie, a nie zbudzić się aż ze skowronkami i zielenią."
(str. 7)
"Bezimienna. Powieść z końca XVIII wieku w dwóch tomach" - Fragment początkowy: "Nie ma smutniejszej pory roku do przeżycia nad ponurą jesień, która się zdaje wieść do grobu naturę i człowieka... Najbrzydsza wiosna to jeszcze nadzieja, poza nią świeci życia słońce; najsroższa zima to już przedświt wiosny — ale te dnie szare, słotne, wietrzne, te kościotrupy drzew uschłych, życie wstrzymane wszędzie, starte barw y, wygasające powoli ciepło — coraz krótsze słońce — w najmłodsze serca wlewają smutek i zwątpienie. Chwilami chce się umrzeć, a dusza buntuje się przeciw tej torturze powolnej. Zdaje się, że z tego snu i zdrętwienia świat się już nie przebudzi.. A w gęstwinie puszcz, na gołych stepach, kędy wiatr buja i wyje — w dzikich naszego kraju zakątach — dla ubogich ludzi, dla chat nędznych, dla ciał schorzałych, dla dusz znękanych... jakże to straszne do przetrwania godziny!!
Człowiek chciałby tak położyć się, usnąć, jak wedle podań martwieją i kładą się spać bobaki i niedźwiedzie, a nie zbudzić się aż ze skowronkami i zielenią."
(str. 7)