Akurat w tym temacie dość obszernie dyskutowałyśmy z koleżanką :) Zgadzam się, że dobór aktorów, szczególnie pań, był tragiczny. Tylko odtwórczynię Olgi Szrebskiej dało się zrozumieć. Co do Borysa Szyca, to nie podobał mi się jako Forst. W kilku momentach jego mimika bawiła mnie na tyle, że parskałam śmiechem, a były to dramatyczne sceny. Poza tym nie pasuje, przynajmniej w moim odczuciu, do opisu książkowego. Ja w roli Forsta widziałabym Leszka Lichotę. Jeśli chodzi o fabułę, to serial łączy w sobie dwa pierwsze tomy cyklu. Osoba, która nie czytała wcześniej książek może mieć problem ze zrozumieniem sensu. Serial zbyt skupił się na mało znaczących scenach, jak budzący się ze snu Forst, a za mało na ukazaniu logicznej całości historii. Monolog Agaty w schronisku to bełkot wydłużany przez aktorkę w nieskończoność. Nie szło go zrozumieć, bo (jak trafnie zauważyłaś) dykcja tragiczna. Musiałam włączyć napisy. Nie jest oczywiste czemu bohaterowie postępowali w taki sposób, a nie inny. Tu przykład - jak Forst domyślił się, gdzie jest Agata? Po tym niejasnym cytacie z Biblii?
To, co mi się podobało, to ujęcia gór. Piękne widoki...
W skali 1-10 serial oceniam na 5.