„Sekret prawie byłego męża” – kryminał z humorem i pazurem. To drugi tom serii „Gracje z Ustki”. Autorka, moim zdaniem, udowodniła, że jest mistrzynią kryminału z nutą humoru i niebanalną fabułą – a może raczej całym workiem humoru. Ustka nigdy wcześniej nie znalazła się na celowniku oprawców, aż do momentu, gdy te Gracje wprowadziły się do domu Niny. Książka wciągnęła mnie od pierwszego tomu, na szczęście miałam przy sobie drugi, bo niecierpliwość sięgała zenitu. Uprzedzam, że od pierwszej strony historia trzyma w napięciu aż do samego końca. Pani Aneta zgrabnie łączy elementy kryminału, komedii i powieści obyczajowej, tworząc wybuchową mieszankę, która zadowoli nawet najbardziej wymagających czytelników. Co się uśmiałam z tekstów, jakie nasze Gracje rzucały do innych, to prawdziwe mistrzostwo. Zresztą, jeśli czytaliście pierwszy tom, wiecie, o co mi chodzi. Nie będę zdradzać, o czym jest książka, bo macie tego dużo w internecie, ale dam się namówić na ciut, ciut.
Tym razem główną bohaterką jest Agata Bunc, którą poznaliście ją w poprzednim tomie. Pomagała wraz z Zuzą Ninie Rawicz w rozwiązaniu tajemnicy własnego domu. To postać, której po prostu nie da się nie lubić. Autorka kryminałów z Ustki, obdarzona ciętym językiem i niekonwencjonalnym podejściem do życia, staje przed nie lada wyzwaniem – musi rozwikłać zagadkę morderstwa swojego prawie byłego męża, a to dopiero wierzchołek góry zagadek do rozwiązania. Prowadząc śledztwo, wplątują się w coraz b...