Czekałam tej książki jak kania dżdżu, więc kiedy przyszła natychmiast odłożyłam to, co czytałam i rzuciłam się na opowieść o dalszych losach Nikity. Akcja dzieje się kilka miesięcy po "Aferze na tuzin rysiów", pewnemu greckiemu milionerowi porwano córkę, a wyznaczony do obstawienia wymiany oddział Cieni został wybity do nogi. Zrozpaczony i wściekły ojciec domaga się od Ireny przydzielenia do poszukiwań Nikity, bo wyrocznia wskazała ją jako osobę, która jest w stanie uratować Madalę. Co prawda Nikita nie jest już Cieniem i nie przyjmuje poleceń Matki Przełożonej, ale przyjmuje intratne zlecenie od Theo Gorgonosa i przystępuje do działania. Wszystko dzieje się w Warsie, choć greckie korzenie rodziny stanowią źródło całej sprawy, wychodzi na jaw, że porwanie nie zostało dokonane dla okupu, ale by zemścić się na Theo, w grę wchodzą starożytne klątwy i magia, a Nikita musi rozwiązać zagadkę.
Zapowiadała się czytelnicza uczta, a jednak nie do końca się udało, tyle, że nie wiem, czy wynika to z książki, czy z moich, może nadmiernych oczekiwań? Coś nie zaiskrzyło, nie wciągnęło mnie tak, jak poprzednie tomy opowieści o Nikicie, zabrakło mi czegoś, co by zmuszało do łykania kolejnych stron jak pelikan (jestem nim niewątpliwie, przyznaję bez bicia). Chyba zabrakło mi emocji, nie czułam tej historii, Theo był irytujący ze swoimi tajemnicami, same poszukiwania tropów też nie porywały. No i mam kilka bardzo poważnych zastrzeżeń - czysto subiektywnych:
1...