Po tematyce ostatniej części, czyli „ Klubu Mefista”, który nie przypadł mi do gustu, znów wróciła dawna Tess z tematyką trafioną w „10". Archeologia, starożytny Egipt, obrzędy pogrzebowe, wykopaliska i tajemnica. Coś nowego, intrygującego, niewyeksploatowanego i świetnie przygotowanego merytorycznie przez autorkę. Więcej niż garść wiedzy archeologiczno - egiptologicznej.
Po lekturze tej powieści odkryłam, jaka jest różnica między książkami Gerritsen i króla naszego rodzimego kryminału Remigiusza Mroza, którego powieści mi nie pasują. Jej książki wnoszą coś więcej, niż tylko rozrywkę, rozwijają, uczą, bądź zwracają uwagę na ważne społecznie problemy. Do napisania takiej książki autorka musi się porządnie przygotować i ja to szanuję i podziwiam. To nie jest po prostu komercyjna papka
Wracając do „Mumii”. Jak zwykle świetnie. Intryga, akcja, fabuła, mylenie tropów, niepokojące mumie, łapiący za gardło strach, podwójne dno przy zakończeniu, świetna jak zwykle Rizzoli, ale… Halo, halo! Gdzie się podziała Maura? Cykl jest przecież o Rizzoli i Isles, a tu Maury, którą wolę niż Jane, jak na lekarstwo. Mam nadzieję, że jak odpoczęła w tym tomie, to w większym wymiarze pojawi się w kolejnym. Ciekawe, co autorka wymyśli w kolejnym odcinku? Za ograniczenie roli Maury odejmuję tymczasem jeden punkcik.