Tess Gerritsen w formie. Dobrej formie. Pomimo, że to ten cykl, którego nie lubię :)
Fabuła wyśmienita - od Afryki po Amerykę. Trupów i morderstw wystarczająco dużo, zeby patolog poczuł się usatysfakcjonowany. Ślady wskazują na... a zaraz na kogoś innego, a jeszcze później na następna osobę. NIc się nie wiążę, nic nie wynika. Dwa światy, dwie rzeczywistości i jeden psychopata.
Akcja prowadzona nie tylko dwutorowo, ale w dwóch różnych czasokresach - kapitalny zabieg w tym przypadku. Narratorem jest niewiadomokto. A to trzecia osoba, a to pierwsza. Wydawałoby się że będzie się czytać źle i wszystko będzie się mylic. O nie! Nie będzie - kapitalnie napisana powieść. I zakończenie tez niczego sobie :)
Nawet prywaty jest tu tak niewiele, że tylko urozmaica fabułę, na tyle aby oderwać się od krwawych morderstw. Czyta się szybciutko i bez wewnętrznych oporów. Choć zwierzolubom jednak nie polecam. Co prawda żadne zwierzę w trakcie akcji nie cierpli, ale trupów zwierząt jako takich jest tu zdecydowanie za dużo dla przeciętnego miłośnika zwierzyny każdej.
I nie wiedziałam że pumie trzeba patrzeć w oczy. Jak zwykle Tess Gerritsen przekazuje jakąś nieznaną czytelnikom wiedzę, niejako równolegle do akcji. I za to ją strasznie lubię :)