Geoffrey miał być w Londynie, ale był w Berlinie. W pokoju hotelowym obronił się przed zabójcą (udusił go), przebrał w swoje ciuchy, na palec trupa włożył swoją obrączkę i podpalił pokój, żeby zatrzeć ślady.
Sarah Fontaine, od dwóch miesięcy żona Geoffrey’a, powiadomiona zostaje o śmierci męża przez wyznaczonego do takich zadań pracownika Departamentu Stanu, Nicka O’Harę. Między Nickiem i Sarah natychmiast zaczyna iskrzyć. Sprawę w bardzo niewielkim stopniu komplikuje fakt, że Geoffre jednak żyje.
Walka wywiadów, tajemnicze organizacje, agenci, szpiedzy, zabójstwa i ratunek, który nadchodzi wiele razy w ostatniej chwili, są tylko tłem dla rozwijającego się romansu.
Postanowiłem, że jeśli jeszcze raz trafię na książkę Tess Gerritsen napisaną na poziomie naiwniutkiego „harlekina”, to:
a) dam sobie spokój z tą autorką raz na zawsze,
b) zastanowię się, na jakiej podstawie gromady czytelniczek uważają ją za dobrą pisarkę.