W kwestii Arabskiej Sagi p. Valko miałam (i nadal mam) zaległości. Postanowiłam je trochę nadrobić. Sięgnęłam po zalegający mi na półce od dłuższego czasu "Arabski raj"... Mam wrażenie, że zmarnowałam czas. Po sukcesie początkowych, naprawdę świetnych części zaczął się zjazd po równi pochyłej. Coraz grubsze tomy, a coraz mniej w nich treści. Niekończące się problemy sercowe Doroty, Marysi i Darii... Koszmar jakich mało. Kocha, nienawidzi, nienawidzi, kocha... Łzy, przeprosiny, rozstania i powroty... Dobry materiał na arabską telenowelę w stylu "Mody na sukces"...
Momentami miałam wrażenie, że czytam poradnik dla początkującego ratownika medycznego tak szczegółowo autorka opisała wykłady Miriam studiującej w Polsce medycynę.
Odnoszę wrażenie, że Tanya Valko już nie ma o czym pisać i kluczy ciągle wokół tego samego. Może pora "ze sceny zejść niepokonanym" i zakończyć już tę serię? Nie wiem czy przeczytam dwie pozostałe części "Arabskiego syna" i "Arabską wendettę"... Boję się, że niczym mnie już nie zaskoczą, a znowu zmarnuję czas. Wiem, że są gorący wielbiciele tej serii i szanuję to ale ja na razie podziękuję. Mam cichą nadzieję, że "Arabska wendeta", sądząc po tytule, to ostatnia część sagi.