"Rodziny, tak jak ojczyzny, się nie wybiera. Czasami bywa śmiertelnie toksyczna." (str.168)
Jest to już dziesiąty tom Orientalnej sagi. Trochę mniej mi się podobał, gdyż za dużo było polityki na Bliskim Wschodzie. Jak zwykle dużo okrucieństwa, zamachów, krwi i przemocy. Wracają starzy bohaterowie, którzy wikłają się w kłopoty, bo to ich specjalność, obok nich nowi, zarówno postacie autentyczne jak i zwykli ludzie. Akcja umieszczona została w Arabii Saudyjskiej, Iranie, Libii, a także w Polsce. Autorka poprzez przeżycia książkowych bohaterów starała się przedstawić, to co ją samą spotkało po powrocie do ojczyzny po wieloletniej nieobecności. Zastanawia się też gdzie jest faktyczny raj.
Kolejna miłośna fascynacja Doroty nestorki rodu pod postacią saudyjskiego lekarza wywołuje falę wspomnień jej poprzednich, nieudanych związków. Teraz ma nadzieję (jak zresztą zawsze), że związek będzie udany i wreszcie zazna szczęścia po jej wcześniejszych uczuciowych katastrofach.
Między starszą córką a jej mężem niezbyt dobrze się układa po traumatycznych przejściach obojga, które zniszczyły ich psychicznie i fizycznie. Podczas wybuchu bomby jest świadkiem jak konserwatywny wahabita nie pozwala udzielić pomocy trafionej odłamkiem żonie doprowadzając do jej śmierci. To wydarzenie pomogło jej podjąć decyzję o kontynuowaniu studiów medycznych w Polsce. Udaje się do swojej ojczyzny, którą początkowo jest oczarowana, jednak zderzenie z rzeczywistością stawia ją do pionu, zwłaszcza jeśli chodzi o jedzenie,zakupy czy usługi. Podoba jej się wolność i swoboda, lecz z czasem tęskni za rodziną. Na własnej skórze przekonuje się, że załatwienie najprostszej rzeczy jest niemożliwe, lub wymaga dużej zręczności. Ją przynajmniej nie ograniczają pieniądze. Dostrzega jak wielka jest przepaść miedzy Europą a Bliskim Wschodem. Smutna polska rzeczywistość i znieczulica ją szokują. Po ciężkiej pracy uzyskuje licencjat z ratownictwa medycznego i rozpoczyna praktykę.
Nawet w Polsce wyznawcy szariatu realizują swoje prawa, niszcząc szczęśliwą arabską rodzinę mieszkającą w Polsce od lat, deportując ją do znienawidzonej ojczyzny z powodu fałszywego donosu. W imię średniowiecznych zasad religijnych skazuje się ludzi za coś co w nowoczesnym świecie nie jest nawet przewinieniem.
Młodsza córka tkwi w toksycznym związku z psychopatycznym dżihadystą, w którym nie jest szczęśliwa, coraz bardziej nienawidzi swojego męża, lecz jest mu posłuszna, bo zdaje sobie sprawę, że konsekwencją jej nieposłuszeństwa będzie śmierć. Przejęła jego mordercze geny. Stała się bezwzględna, rodzina nie liczyła się dla niej mimo pełnego z jej strony poświęcenia okupionego bólem, poniżeniem i wszystkim co najgorsze. Ich wyjazd do Libii zmienia ją, pokornieje. Jest zachwycona krajem, wydawałoby się, że odnalazła swoje miejsce na ziemi. Tam też spotyka życzliwych jej ludzi, odnajduje przyjaźń, która wyzwala na powrót jej dawną pogodną osobowość. Jej mąż ma nowe zadanie, zdobycie po trupach fotelu prezydenta opanowanie Libii i stworzenie w nim społeczeństwa na wzór kalifatu.
Dużo miejsca Autorka poświęciła Libii zniszczonej rewolucją i wojna domową, która powoli próbuje stanąć na nogi, lecz nadal pozostaje państwem bezprawia i terroru. Stała się doskonałą kryjówką dla uciekinierów Państwa Islamskiego, którzy jednoczą się i próbują opanować kraj.