Avatar @ISIA

Kobieta na krawędzi regału

@ISIA
21 obserwujących.
Kanapowicz od ponad roku. Ostatnio tutaj 4 dni temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
21 obserwujących.
Kanapowicz od ponad roku. Ostatnio tutaj 4 dni temu.
niedziela, 8 grudnia 2024

W śnieżną noc...

Byliście chętni na moje polecanki filmowe, więc zacznę od filmu, którego... nie polecam ;P

He he, ta przekorność mnie kiedyś zabije ;)

 

Ale wytrzymajcie jeszcze chwilę, bo ma to sens. Jeśli bowiem na podstawie sympatycznej książki powstaje słaby film, to też warto o tym wiedzieć, prawda? :)

A tak właśnie się zdarzyło z tomem uroczych opowiadań świątecznych "W śnieżną noc".

 

 

 

Troje bestsellerowych autorów popełniło świąteczną książeczkę dla młodzieży, którą z dużą przyjemnością przeczytałam w zeszłym roku. Oczywiście wiadomo, że nie jest to jakaś wybitna literatura, ale ma wszystko, czego oczekuje się od lekkiej gwiazdkowej lektury, takiej co robi uśmiech na twarzy i ciepełko w serduszku* :) (*zdrobnienia zamierzone).
I tutaj mamy komplet - nastoletni bohaterowie, pierwsze miłości, dużo śniegu, trochę dramy, a na końcu wszystko dobrze się kończy, bo taka to jest konwencja i na to z zapartym tchem czekamy.

 

Każda część opowiada historię miłosną pary bohaterów, tak że mamy okazję ich bliżej poznać. A w następnej opowieści stają się oni postaciami drugoplanowymi, biorącymi udział w wydarzeniach, ale gdzieś na marginesie, bo na plan pierwszy wysuwają się przeżycia kolejnej pary. Ten zabieg jest poprowadzony zgrabnie i bez zgrzytów, tak że całe to zapętlenie wychodzi bardzo naturalnie i pomimo zmiany perspektywy czyta się z łatwością.

 

W tego typu historiach fabularnie się już nic nowego nie wymyśli, wszystko to już było, dziesiątki razy napisane, a więc dlaczego ciągle domagamy się kolejnej wersji baśni o Kopciuszku i siedmiu Królewiczach? ;) No właśnie dlatego, żeby zanurzyć się w klimat, chłonąć atmosferę, styl autora, jakiś świeży pomysł na bohatera...

 

I to jest ten moment, w którym książka sobie świetnie poradziła, a film już nie bardzo. Tekst ma w sobie jakiś taki slapstickowy urok, nutkę absurdu i niespodzianki, który mnie zdecydowanie przypadł do gustu. Historia wioski elfów, przez którą rodzice jednej z bohaterek wylądowali w więzieniu; poszukiwanie dostarczonego do niewłaściwej osoby prosiaczka; szalona pani sąsiadka w aluminiowej czapeczce... To wszystko robi robotę i sprzedaje mi tę historię. Mogę się zaangażować emocjonalnie, ciutkę wzruszyć i dobrze poczuć. Super :)

Twórcy filmu mają oczywiście prawo do swojej interpretacji i zdaję sobie sprawę z tego, że film to zupełnie inne medium niż książka, ale te wszystkie elementy, którymi książka wyróżniała się na tle dziesiątków innych, sobie podobnych produkcji po prostu... zniknęły. Wioska elfów to dwie sceny, które nie mają związku z resztą fabuły, bo związek ten został wygumkowany. Prosiaczek jest sobie w sklepie, zostaje kupiony i dostarczony do rąk zachwyconej dziewczyny, end of story. Aluminiowa dama co prawda została, w tej roli cudowna Joan Cusack, i w zasadzie dla scen z nią warto obejrzeć tę ekranizację, ale stała się jedyną sensowną i zdrową na umyśle postacią ;)

 

Za to elementy, które przez scenarzystów (bądź decydentów Netfixa) zostały dodane, sprawiają, że pozycja przechodzi z kategorii "lekka świąteczna zabawa" do "ciężkie psychodramy". Może to mój nadmiar empatii, ale nie potrafię się zrelaksować i przejść do porządku dziennego nad przemocą rówieśniczą, śmiertelnie chorą matką, zinternalizowaną homofobią czy tematem wykorzystywania młodych artystów przez przemysł rozrywkowy. No jakoś tak mi nie idzie, całkiem wytrąca z nastroju ;) Nie muszę chyba dodawać, że tych wątków w ogóle nie było w materiale źródłowym.

Ponadto wprowadzone zmiany sprawiają, że znika gdzieś cały świąteczny klimat i gdyby tę historię i jej bohaterów przenieść jeden do jednego na pustkowia Arizony w środku lata, to miałaby tyle samo sensu. Są gdzieś tam w tle ubrane choinki, zaspy śniegu i jasełka, ale to tylko dekoracje. Równie dobrze mogłyby być kaktusy, wydmy i wioska country, a bohaterowie, zamiast pociągiem, mogli jechać dyliżansem, wyszłoby na to samo ;)

 

Tak że podsumowywując - książka jak najbardziej tak, film dla chętnych.

I teraz poproszę o wasze polecanki ulubionych książek i filmów w świątecznym klimacie* :)

 

*bez Kevina, oczywiście ;)

#ekranizacja
× 6
Komentarze
@Lorian
@Lorian · 14 dni temu
Ogólnie nie oglądam świętecznych filmów - jedynie Wiedźmikołaja (znów ten Wiedźmikołaj ^^ prześladuje mnie!).
Ale zawsze kiedy zaczyna śnieżyć, pojawia się on - i książka i film. Sprawia, że czuję się szczęśliwszy i bardziej do pionu.
× 3
@ISIA
@ISIA · 10 dni temu
O, ciekawe skojarzenie :)
Dla mnie "Wiedźmikołaj" należy do Pratchettoversum, więc nijak mu z naszą Gwiazdką nie po drodze, ale cię rozumiem, bo to jedna z najbardziej udanych ekranizacji książek ze Swiata Dysku, więc warto oglądać i oglądać :)
× 2
@AnnaKatarzyna
@AnnaKatarzyna · 10 dni temu
W takim razie książka tak, film...
Ja w zasadzie nie lubię filmów, które niby są ekranizacją książki, lecz scenarzyści wprowadzają takie zmiany, że na ten przykład w książce bohaterka umiera, a w filmie nie. Owszem, jak się ją lubi to można się cieszyć, ale wówczas to już chyba nie jest ekranizacja tylko film inspirowany książką.
Co do filmów świątecznych, to uwielbiałam "Wiedźmina" 😂
× 1
@ISIA
@ISIA · 10 dni temu
Nie no, powariowaliście! ;) Jak powiedziałam, że Kevina nie, to same tylko Wiedźmaki, Wiedźminy i Wiedźmikołaje ;)))
Ania, ale tego z Żebrowskim czy nowego? :)

Też nie cierpię ekranizacji, w których zmieniają główne fakty :/ To już mogli sobie swój własny oryginalny scenariusz napisać, jak im się wersja autorska nie podobała!

Ale jest czasem tak, zwłaszcza w serialach, że scenarzyści nie zmieniają, tylko rozbudowują wątki, w książce tylko wspomniane czy lekko zarysowane. I wtedy bywa to na dobre dla opowieści.

Na przykład trylogia "The summer I turned pretty", książkowe to takie lekkie romansowe czytadła YA, przeczytać, uśmiechnąć się, zapomnieć, a serial jest świetny. Dzięki wspaniałym kreacjom młodych aktorów, ale też dzięki temu, że cały kontekst został pogłębiony, no bo jak z 300 stronicowej książczyny trzeba wyprodukować pełny sezon serialu, to coś tam trzeba dopchać waty i trocinek do wypełnienia. I autorzy ekranizacji zrobili to tak dobrze, że książka to taka naciągana trójczyna, a serial zasługuje na piątkę z plusem :) A przynajmniej te dwa sezony, które wyszły do tej pory, bo zawsze jeszcze mogą popsuć ;)
× 1
@AnnaKatarzyna
@AnnaKatarzyna · 9 dni temu
@ISIA, cóż mogę odpowiedzieć🤔?

Żebrowski 🤗 jak dla mnie wspaniały aktor i wielowymiarowy. Świetny zarówno w rolach dramatycznych jak i komediowych. Chętnie obejrzałabym przedstawienie z jego udziałem, ale na razie się nie szykuję, niestety😉

Co do "Wiedźmina" to oglądałam film z Żebrowskim i pierwsze serie z Henrym Cavillem (pewnie błędnie odmieniam🤫). Oba filmy mają swoje plusy i minusy i każdy ma swój urok. Możnaby podyskutować przy kawie na ten temat😉 Co do aktorów to grę obu panów oglądałam z przyjemnością 😀
× 1
@ISIA
@ISIA · 9 dni temu
A to ze mną nie podyskutujesz, bo to, co mam do powiedzenia w temacie tych ekranizacji nie nadaje się do przytaczania w przyzwoitym towarzystwie ;)

Jedyne, z czym mogę się zgodzić, to że Żebrowski jest znakomitym aktorem :) I ma piękny głos do tego :))) Jak by mi czytał bajki na dobranoc, to bym nie zasnęła ;)

A ty możesz dopisać obejrzenie przedstawienia z panem Ż. do listy życzeń do Mikołaja, a nuż się staruszek postara, nigdy nie wiadomo... ;)
× 1
@AnnaKatarzyna
@AnnaKatarzyna · 9 dni temu
Tak, tak, już dopisuję🎁
Tym bardziej, że byłam grzeczna w tym roku (co do zasady) 😉
× 1
@ISIA
@ISIA · 9 dni temu
Aaaa, jak co do zasady, to ja też byłam ;P
@AnnaKatarzyna
@AnnaKatarzyna · 8 dni temu
Nie wątpię ISIU, nie wątpię 😂💚
× 1
© 2007 - 2024 nakanapie.pl