Mam na imię ISIA i jestem książkowym zakupoholikiem...
Co prawda zaleczonym, zazwyczaj ;)
Mam wydeptane ścieżki do biblioteki, a nawet wielu bibliotek :) korzystam z bookcrossingu i pożyczam od znajomych, dostaję w prezencie oraz wrzucam na listy "Do przeczytania" (to prawie tak, jakby się kliknęło "Kupuję", podobna przyjemność) i te wszystkie zastępcze metody działają przez większość roku.
Po czym mam urodziny, akurat na Black Friday, wszędzie promocje i wyprzedaże, gdzie się nie ruszyć reklamy prezentów gwiazdkowych albo zestawienia książek "najlepszych pod choinkę", na dworze zimno i chlapa, aż się nie chce wychodzić, trzeba się jakoś pocieszyć, atmosfera wokół sprzyja świątecznemu szaleństwu i kończy się to tak...
Jest tego tyle, że mogłabym sobie zrobić kalendarz adwentowy, po jednej książce na każdy dzień grudnia, aż do świąt, he he ;)
I gdyby tylko można było jeszcze dokupić więcej czasu na czytanie...
A wy jak sobie radzicie w przedświątecznej gorączce? Kupujecie książki na prezenty? Albo może dla siebie do czytania pod choinką? :)
PS. Podobno dzisiaj Dzień Księgarza :) No to dołożyłam swoją cegiełkę ;)