Nie od dziś wiadomo, że proza Małeckiego, jest piękna i krucha, niczym ziemskie życie motyla.
Anastazja ma dwadzieścia lat i cierpi na porażenie mózgowe. Nie jest samodzielna, nie chodzi i nie mówi wyraźnie, ale jest inteligentniejsza od niejednego dzieciaka w jej wieku, zdała maturę. Ma najlepszego tatę na świecie, który, mimo że jej nie rozumie, to nade wszystko ją kocha. Ma też starszą siostrę Łucję, baletnicę, która dla równowagi rozumie ją doskonale. Nastka obserwuje świat zza szyby i coraz częściej zdarza się jej żyć życiem innych ludzi.
Każde z nich szuka ucieczki przed bolesnymi wspomnieniami z przeszłości, przed trudami dnia codziennego, przed wymaganiami innych, a może tak naprawdę własnymi...
Cokolwiek napiszę, na temat tej książki, to wciąż będzie za mało... mam tak za każdym razem. Historie Jakuba, tak genialne w swej prostocie, kipią od emocji i nie sposób wyrazić słowami, bagażu, który one niosą. Na pierwszym miejscu jest rzecz jasna wzruszenie, pojawia się też zachwyt oraz o dziwo dużo uśmiechu, ale najwięcej to zawsze jest łez.
Coś, co dla nas wydaje się oczywiste, dla kogoś może być nieosiągalne niczym gwiazdka z nieba. Nie zastanawiamy się nad tym, dopóki tego nie utracimy lub nie uświadomi nam tego w swej prozie Małecki.
Na czym polega geniusz tego autora? Warto przekonać się samemu. Obcowanie z jego tekstem, jest bolesnym i cudownym przeżyciem jednocześnie, to literat...