Czy ja kiedykolwiek w swojej czytelniczej karierze rozpocznę opinię na temat powieści Pana Jakuba inaczej niż: odwołajcie ekipę sprzątającą, bo Małecki znowu pozamiatał? Pewnie nie stanie się tak przez dłuższy czas i jestem z tego stanu bardzo zadowolona.
Bohaterami powieści są Maniek, były wojskowy, który na co dzień zmaga się z zespołem stresu pourazowego oraz Zuza, która podczas opieki nad babcią odkrywa tajemnicę sprzed lat, która rzutuje na jej teraźniejszość. Na pierwszy rzut oka tej dwójki nic ze sobą nie wiąże. Jednak jeżeli przyjrzymy się im bliżej zobaczymy, że oboje łączy trudna przeszłość, która będzie ciągnąć się za nimi w nieskończoność. Chyba że... ,,Za horyzont schowamy nas, bo tylko tak skierujemy myśli na nowy cel. Zostawmy w tyle cienie, bo to za nami ma podążać cień" (fragment piosenki Mroza).
Nie wiem jak Pan Jakub to robi, ale za każdym razem, poziomem swojego pisarskiego warsztatu stwarza taką historię, obok której nie można i nie chce się przejść obojętnie. Przy okazji tej fabuły zatraciłam się w poszczególnych zdaniach, nie mogąc nadziwić się, jak pozornie nie mające ze sobą nic wspólnego postaci stają się na początku bliskie sobie, a później mi. Ode mnie 8/10.
,,Świadomość, że w każdej chwili mogę odebrać sobie życie, bardzo mnie uspokaja. Miło jest wiedzieć, że w razie czego wystarczy odrobina wysiłku i wypisujesz się z tej gry, w której masz jedno życie i w którą grasz, czy tego chciałeś, czy nie".