To moje piąte spotkanie z twórczością Jakuba Małeckiego i nie wszystkimi byłam zachwycona. „Święto ognia” mnie urzekło swoją prostotą i bardzo intymną opowieścią. Poznajemy nietypową rodzinę, ojca opiekującego się dwoma już dorosłymi córkami. W trakcie powieści dowiadujemy się, dlaczego w tej rodzinie nie ma matki. Ojciec opiekuje się Nastką, młodą kobietę z porażeniem mózgowym, inteligentną i wrażliwą, ale nie panującej nad własnym ciałem, nie dość, że sparaliżowaną to z olbrzymimi trudnościami w porozumiewaniu się z innymi. Jednak to ona scala całą rodzinę i daję jej siłę. Starsza siostra Łucja już opuściła dom rodzinny, ale cały czas nie opuszcza siostry i swojego ojca. Ona tylko potrafi zrozumieć, co mówi Nastka. Łucja swoje życie podporządkowała baletowi i pragnie odnieść sukces i spełnić swoje marzenia. Razem z tą rodziną przeżywamy kolejne dni, kolejne radości i smutki. W tej historii nie jest ważna akcja, ale przeżycia, jakich doświadczają bohaterowie.
Autor przedstawia nam trzy postawy wobec życia. Ojciec, który, mimo że codziennie otacza miłością i opieką swoje córki, żyje przeszłością. Ucieka, co pewien czas w miejsce, gdzie może żyć tą przeszłością. Łucja żyje przyszłością i jej podporządkowuje całe swoje życie, nawet zdrowie. Wszystko poświęca swojemu marzeniu, zatańczyć główną partię w balecie „Święto ognia”. Natomiast Nastka posiada swoje plany i marzenia, ale żyje tu i teraz. Potrafi czerpać radość z życia takim, jakie jest, zauważać rzeczy, które najczęściej nie zauważamy. Nastka jak nikt inny potrafi słuchać, obserwować świat i ludzi wokół siebie. Ciekawą postacią jest pani Józefina, sąsiadka, która w trakcie opowieści zmienia swoje podejście do życia.
Dodatkową wartością tej książki jest przełamywanie stereotypów dotyczących osób niepełnosprawnych. Pomimo że większość z nas poznała postać Stephena Hawkinga, jednego z najlepszych naukowców XX wieku uwięzionego w swoim ciele i niepanujący nad nim, a także z olbrzymimi trudnościami w porozumiewaniu się z otoczeniem, często traktujemy takie osoby, jakby nie miały kontaktu z rzeczywistością. Nastka natomiast jest inteligentną, wrażliwą kobietą uwięzioną we własnym ciele z olbrzymimi trudnościami w porozumiewaniu się z innymi. Natomiast jest świetnym obserwatorem i snuje własną opowieść o świecie i swojej rodzinie.
Jena z najlepszych powieści Jakuba Małeckiego, jakie przeczytałam. Dzięki prostocie samej historii możemy skupić się na emocjach i uczuciach bohaterów. Jeszcze bardziej podkreśla te emocje i uczucia bohaterów poprzez prowadzenie narracji przez trójkę bohaterów. Autor zmienia styl narracji w zależności, kto prowadzi narrację. Trójka narratorów ukazuje różne spostrzeganie świata, ale też poszczególnych wydarzeń w różnych perspektyw.
Książka mimo nagromadzenie nieszczęść, jakie tę rodzinę spotkały, nie jest książką smutną, czy depresyjną. Dzięki miłości, jaką ta rodzina nawzajem siebie otacza, a także postaci Nastki niesie w sobie dużo nadziei. My natomiast możemy spojrzeć w lustro i zastanowić się, jaką my przyjmujemy postawę wobec życia i może warto coś zmienić.
Książkę przeczytałam w ramach Wyzwania Czeskiego, punkt 5- „Książka, której bohater ma jakąś fizyczną niedyspozycję”