Ta odsłona zmagań ze zbrodnią i bezprawiem, z jakim na co dzień boryka się sławny już wśród czytelników, kobiecy duet w osobach Rizzoli/Isles, wykreowany przez Tess Gerritsen, dotyczy głównie i przede wszystkim Maury Isles. Maura była dzieckiem adoptowanym i mimo iż próbowała się dowiedzieć, kim jest i skąd pochodzi, jej akta adopcyjne okazały się być owiane wielką tajemnicą i zupełnie nie do wglądu. Tym razem wydarza się coś tak niesamowitego, że Maura nie spocznie, dopóki nie dowie się wszystkiego o sobie, swoim pochodzeniu swoich rodzicach i...swojej siostrze bliźniaczce, o której nie miała pojęcia, a która właśnie została zastrzelona.
Książka jest dobra, na pewno trzyma w napięciu i na pewno jest tak zagmatwana, a ludzie i zdarzenia mnożą się z prędkością pędzącego Pendolino, iż ja, mimo różnych typowań, nie odgadłam, kto tym razem jest głównym winowajcą, ani w jednej, ani w drugiej sprawie. Bo trzeba wam wiedzieć, że sprawy są dwie, oczywiście coś je ze sobą łączy, ale generalnie są to dwie prawy zahaczające jeszcze dodatkowo po drodze o sprawy dawne, kiedyś tam, nierozwiązane.
Tak więc autorka i tym razem nie zawodzi. Potrafi utrzymać czytelnika w napięciu do samego końca książki. Czasami zdarza się jej niebezpiecznie skręcać w stronę przesady (rozważania Maury na temat księdza, jeszcze chwila i bym się zaczęła nudzić), czy patosu z jego górnolotnymi słowy ("krzyczące ślady zbrodni"). Jednak są to tak niewielkie "uchybienia", że ja z czystym sumie...