Twórczość Grahama Mastertona do tej pory nie była mi znana. Słyszałam jednak wiele pochlebnych opinii na temat jego książek, więc postanowiłam przekonać się czy i mi pióro autora przypadnie do gustu. Po czyste horrory nie sięgam często, ale za to horrory z elementami fantastyki bardzo lubię. Dlatego też na dobry start z piórem autora sięgnęłam po "Dom kości" czyli mieszankę literatury młodzieżowej, fantastyki oraz horroru. I przyznać muszę, że było to niezwykle przyjemne połączenie z dużą dawką dreszczyku i strachu o los bohaterów.
Książka przenosi nas do świata handlu nieruchomościami, do którego wkracza główny bohater, osiemnastoletni John. Jest to jego pierwsza praca i jako osoba, która chce sobie dorobić i zdobyć doświadczenie zawodowe, a nie dorosły człowiek, który musi pracować, aby przeżyć, ma świeże spojrzenie na dość dziwne sytuacje dziejące się w biurze, dla którego pracuje i nie działa dywizą "rób co ci każą i nie zadawaj pytań". Młody chłopak zauważa, że właściciel biura jest dość specyficzną osobowością i posiada tajemniczą listę domów, którymi nie pozwala nikomu się zajmować. Są na wyłączność dla niego. Postanawia zgłębić temat i odkryć tajemnicę, którą skrywa pan Vane, ponieważ zaczynają pojawiać się niecodzienne zniknięcia osób, które odwiedzają nieruchomości właściciela, a ponadto w jednej z nich podczas prac budowlanych odkryte zostają szkielety ukryte w ścianie. Dążenie do prawdy jest niebezpieczne, a potężne moce, z którymi m...