"Celia przycisnęła Sylvię do siebie, otaczając ramionami i przyciskając jej policzek do swojej piersi.
Z wolna, nieledwie zmysłowo, poczęła gładzić Sylvię po głowie.
- Jesteś gorąca - wymamrotała Sylvia. - Myślałam, że zmarli powinni być zimni.
- Ach, ale ja nie umarłam - odpowiedziała Celia, wciąż głaszcząc raz za razem jej włosy. - Jestem wyjątkowo żywa. Jestem tak bardzo żywa, że nigdy nie umrę.
- Celio, jesteś taka gorąca. Nie przyciskaj się do mnie. Nie mogę tego wytrzymać.
Bladoszare palce nadal gładziły jej włosy, aż do pierwszej smużki dymu z wierzchołka czaszki. Dał się wyczuć powiew zapachu spalenizny.
- Celio, proszę cię! Sprawiasz mi ból! Jesteś taka gorąca!
Ale powieki Celii zamknęły się nad pustymi oczodołami, jak gdyby wcale nie miała zamiaru słuchać, i w dalszym ciągu gładziła jej włosy, głęboko i zmysłowo przebierając palcami w lokach. Następna smużka dymu; cichy trzask przypalonych koniuszków włosów."