Bardzo chciałam, żeby mi się spodobała, bardzo potrzebowałam świątecznego ciepła i radości, czekałam na to po tylu pozytywnych opiniach. Niestety, daleka jestem od zachwytów. Bardzo naiwna opowieść, z kompletnie nierealnymi bohaterami. Wróć, bohaterowie może i realni, ale ich zachowanie? To już inna inszość jest 😊 Małżeństwo, które wyobraża sobie, że jest zdradzane, bo mąż coś zobaczył, bo żona coś znalazła i zamiast, jak normalni ludzie by to zrobili, pokrzyczeć na siebie i wyjaśnić sprawę, to nie. Przecież to by było za proste. Trzeba sobie nagmatwać, zatrudnić detektywa (ta postać to też jakieś nieporozumienie), itp. A to tylko jeden przykład z wielu. Reszta wcale nie była lepsza, zapewniam. Jedyną postacią, którą polubiłam była Pani Michalska, ona wzbudziła we mnie ciepłe uczucia.
Historia miała nam uzmysłowić, co tak naprawdę jest ważne w życiu, jak istotna jest rodzina i jak bardzo źle jest być samotnym. Cóż, takich książek jest wiele, może nawet zbyt wiele. Niektóre napisane są sprawnie i można w nich znaleźć coś dla siebie. Ta niestety, do takich nie należy. Ja nie znalazłam w niej niczego dla siebie.