Pierwszy tom podobał mi się, mimo pewnych wahań, ten odebrałam gorzej. Tym razem bohaterowie byli przede wszystkim irytujący:
Kajetan - nie nauczył się niczego od zeszłego roku, nadal ukrywa przed żoną co może, jest tak naiwny i niezaradny, że aż ręce opadają,
Zuzanna - w pierwszym tomie idealna gospodyni, w tym - osoba która jest tak zafiksowana na sprzątaniu i gotowaniu, że nie zauważa, jak przykra potrafi być dla innych,
Marzena - przedtem sympatyczna samotna matka, teraz koszmarnie histeryzująca idiotka (no dobrze, rozumiem, ciąża, hormony - ale dlaczego straszy Stasię?),
Mama Kwiatek - wyjątkowo paskudny babsztyl, harpia zapatrzona w synusia, gotowa zrobić komuś krzywdę, byle jej było na wierzchu,
wtręty o Kalinie - dla mnie kompletnie bez sensu i celu.
Tym razem najlepiej czytało mi się o Monice, która ogarnęła się całkiem elegancko i zaczyna skutecznie stawiać czoła koszmarnej teściowej, no i oczywiście o Pani Michalskiej, która jest jedyną bohaterką rzeczywiście chwytającą za serce.