Brawa dla Nesbø za napisanie bardzo odważnego kryminału, który porusza wstydliwe dla Norwegów kwestie, dotyczące współpracy części obywateli z III Rzeszą. Zagadnienie to niełatwe, na szczęście autor bardzo sprawnie sobie z nim poradził, tworząc opowieść niezwykle ciekawą i emocjonującą. Uwierzcie mi, że w pewnym momencie tej historii pękło mi serce i łzy lały się rzewnie ze wzruszenia, i stwierdzam, że Nesbø jak mało kto potrafi za pomocą prostych, rzeczowych zdań wywołać burzę, wzbudzić zachwyt i uznanie. Poza tym intryga w „Czerwonym gardle” to mistrzostwo. Już sam fakt wykreowania tak niejednoznacznych związków między bohaterami, których w dodatku charaktery i życiorysy wpisują się w level hard, to domena geniuszu. Jakby tego było mało autor wprowadza do historii bardzo subtelny, z lekka niedopowiedziany wątek miłosny, który chciałoby się powiedzieć, że nie pasuje, ale to nieprawda, tworzy on z dramatyczną, pełną napięcia historią, spójną zniewalającą całość. Tak, jestem zachwycona tą częścią. Nie była ona dla mnie łatwą lekturą, wymagała ode mnie czasu i wielkiego skupienia, ale gra jest warta świeczki. Nie bez przyczyny „Czerwone gardło” w 2004 roku zdobyło tytuł norweskiego kryminału wszech czasów. Obawiam się jednak, że mimo wielu zalet tej powieści, nie każdy ulegnie czarowi tej historii, ale na pewno będą nią zachwyceni miłośnicy rozbudowanych fabuł, wielowymiarowych postaci i kryminałów, w których nie krew lejąca się strumieniem, ale skrupulatne śledztwo, jak i...