„Zatruta krew” to kontynuacja historii braci Opgardów, których czytelnicy Jo Nesbø mogli już poznać cztery lata wcześniej w tomie pierwszym pt. „Królestwo”. Jest to inna niż dotychczas odsłona tego norweskiego autora, nie jest to typowy kryminał. To spokojna historia, raczej bardziej pasująca na thriller psychologiczny, gdyż poznajemy ją oczami jednego z bohaterów, tego starszego z braci i to na jego psychice się skupiamy. Mamy małe norweskie, górskie miasteczko Os, w którym tak naprawdę cały czas wiele się dzieje - bracia rozwijają swoje biznesy, ale i inni mieszkańcy nie próżnują. Na tak małym zagęszczeniu jednak grzechy są wyraźniejsze - kłamstwa, zdrady, oszustwa, przekupstwa i jeszcze groźniejsze przestępstwa… to wszystko sprawia, że czytelnik ma wrażenie, że Os jest osadą patologii, ale czy na pewno? Czy nie przedstawia grzechów, jakie w każdej społeczności można spotkać? Tak samo jest z relacjami postaci, przede wszystkim skupiamy się na więzach rodzinnych, na więzach krwi. Tego jak wiele w imię rodziny można złego zrobić i znaleźć dla tego usprawiedliwienie, jak wiele można wybaczyć. Ale czy na pewno? A może te animozje, te żale mimo wszystko będą narastać, aż w końcu wybuchną? “Zatruta krew” to ciekawa książka, to studium psychologiczne zła, ale zła tłumaczonego, usprawiedliwionego bardzo ludzkimi emocjami, bardzo ludzkimi pobudkami. Czy to sprawia, że krzywda jest mniejsza, a wybaczenie możliwe? Czy rozumiejąc pobudki, da się pogodzić z wyrządzoną krzywdą? To o...