Gang Gepardów grasujący w moim rodzinnym Bielsku?! Nie trzeba mnie było namawiać, tym bardziej, że pióro Hanny Greń lubię. 😊
W sąsiednich Czechowicach matka zgłasza zaginięcie swojej 13-letniej córki, Felicji. Dziewczynka przepadła niczym przysłowiowy kamień w wodę. Nadkomisarz Oskar Superson przyjmując to zgłoszenie nawet nie wie, że to dopiero początek szeregu wydarzeń, w które wkrótce zostanie wciągnięty.
Tragiczny wypadek motocyklistów. Śmierć młodej kobiety na schodach biblioteki. Superson zmuszony będzie do głębszego zanurzenia w brutalny, bezkompromisowy świat gangu, który nie stroni od handlu narkotykami i kobietami..
Autorka w kryminalnym anturażu czuje się świetnie, czego nie musi już chyba nikomu udowadniać. Mocnym akcentem całości jest jej spostrzegawczość, która z powodzeniem obnaża niskie ludzkie instynkty- zazdrość, zawiść oraz bezwstydną hipokryzję.
Dochodzenie jest o wiele bardziej skomplikowane, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Konflikty interesów, kłamstwa, współzawodnictwo, a także nieokiełznane żądze okazują się silniejsze niż rozsądek. Kogo pokona własna pycha, kogo źle ulokowane uczucie, a kto przegra z niedbalstwem połączonym z pewnością siebie? Nie zdradzę, powiem tylko, że Superson ma takie nazwisko nie bez powodu. 😉
Ciekawi bohaterowie, poplątane relacje rodzinne, Hanna Greń wie jak namieszać i przyprawi...