„Miasto głupców” autorstwa Hanny Greń to cudowna czytelnicza podróż. To nie tylko świetnie napisany kryminał, ale również swego rodzaju diagnoza kondycji ludzkiej. Czwarty tom serii z Panią detektyw Dionizą Romańską to wnikliwy obraz kilku grup społecznych (w tym rodziny). Ludzkie tajemnice rzucające tu długie cienie. Zmowa milczenia, która pochłania kolejne ofiary, musi zostać przerwana, a zbrodnie muszą ujrzeć światło dzienne. Ogród, który skrywa mroczne tajemnice… i niesamowita znieczulica społeczna to elementy, które zostały niesamowicie wnikliwie i inteligentnie przedstawione. „Duże miasto, czy małe miasteczko, ludzkie zachowania są bardzo podobne. Lepiej odejść i wmawiać sobie, że nic się nie stało, niż zaangażować się w cudze sprawy”.
Zachwyciła mnie ta książka… zagadka, która porywa, zakończenie, które zaskakuje, postaci, które wzbudzają emocje, klimat, który hipnotyzuje, ilość trudnych zagadnień społecznych, które zmuszają do zatrzymania się i refleksji… a to wszystko w idealnych proporcjach, napisane cudownym językiem.
Genialnie zarysowana postać Ratio wzbudziła mój zachwyt i opiekuńcze instynkty. Jaką przeszłość skrywa ten młody chłopak? Co stanowiło podstawę do nawiązania relacji Ratio z Dionizą?
Wiejska legenda o nawiedzającej ogród Białej Matyldzie rozbudziła moją wyobraźnię… Gorąco polecam lekturę „Miasta głupców”. To kryminał, który zapada w pamięć z interesującą, wciągającą i dopracowaną fabułą....