Trudno czytać, bez łzy w oku. Ja straciłam czworonożnego przyjaciela ponad dwadzieścia lat temu. Nadal ściska mnie w sercu, kiedy o nim myślę, ale coraz częściej się uśmiecham i wyobrażam sobie, że jest gdzieś Tam, w cudownym świecie pięknych kwiatów, biega radosny, znów młody i cieszy się będąc blisko innych bliskich memu sercu, których nie ma już obok mnie. Trochę trwa pogodzenie się z tym, że nie ma już Jej, Jego obok nas. Współczuję i trzymaj się. Nie będzie łatwo. Ale z czasem będzie troszkę lżej.