Jest to najszłabsza część, dość nudna, prawie nic się nie dzieje. Myślałam, że autor odpuści sobie dalsze mało ciekawe łóżkowe wyczyny pani nadkomisarz, jednak niestety tego nie zrobił. Nie dość, że sobie nie odpuścił to jeszcze stworzył trójkącik z lesbijką, ehhhh.... Została mi do przeczytania ostatnia część, łudzę się że może nastąpi jakieś odbicie od dna, bo o ile pierwsze tomy były bardzo dobre i dobre, to potem niestety mamy tendencję spadkową, a "Martwe tańczące dziewczynki" są póki co na samym dnie tej serii ;)