No to rzuciłam się na głęboką wodę, dokonałam próby wyjścia z mojego czytelniczego komfortu i zmierzenia się z gatunkiem, którego prawie nie znam. Po pierwsze romans - on kocha ją, ona jego, mnóstwo przeciwności losu, trochę seksu, ale na pewno skończy się happy endem. Moje jedyne doświadczenie w tej materii to „50 twarzy Greya”, z którym zdecydowanie było mi nie po drodze. Po drugie książka o gangsterach. To będą strzelaniny, haracze, nielegalne interesy, mnóstwo brutalności i jakiś główny mafioso. Tu na koncie mam tylko „Ojca chrzestnego", skądinąd świetnego, ale nie na tyle, bym po literaturę mafijną sięgnęła kolejny raz. Zmierzyłam się więc z „Siłą honoru”, przeczytałam, mam bardzo mieszane uczucia, nie moja to bajka, ale nie było tak źle.
Kalina i Gabriel. Pomysł na romans jest wprawdzie prosty, perypetie kochanków przewidywalne, ale bohaterowie charakterni i krwiści, o zaskakującej przeszłości. Każde z nich jest nieźle życiowo pokiereszowane, ma swoje koszmary i toksyczne rodzinne doświadczenia, w tym zakresie można im tylko współczuć. Więc żeby sprawiedliwości stało się zadość, kibicowałam im jako parze i każdemu z osobna i życzyłam wszystkiego dobrego. Sceneria, w której rozkwita miłość dosyć oryginalna, a chemia między kochankami podkręca temperaturę. Szkoda tylko, że zakończenie tego wątku jest łatwe do przewidzenia, a sceny erotyczne, których jest niemało, nie mają klasy, wywołują raczej zażenowanie i rozbawienie.
Wątek gangstersko - mafijny....