Po raz drugi miałam okazję poznać los Horsta, państwa Lietz, John i Dorę oraz Plebuszka. Los tych ludzi jak również wielu innych, którym przyszło żyć w czasie II Wojny Światowej i tuż po niej. Armia Czerwona zmusza ludność do ucieczki. Ucieczka ta jest w trudnych warunkach. Mróz, zmęczenie i głód. Niektórzy z nich nie przeżyli. A ci, którzy przeżyli uciekli na Zachód. Tylko nieliczni postanowili wrócić. Ale wrócili tak naprawdę do zupełnie innego miejsca niż znali. Na dodatek ich miejscowość zmieniła nazwę na Miłoradz. Jak będzie ich życie wyglądało po powrocie? Czy nie będą musieli znowu uciekać? Przekonacie się sami.
Pierwsza cześć była dla mnie bardzo poruszającą lekturą. Ale druga sprawiła, że długo nie pozbieram się po tym co przeczytałam. Jest to książka, która poruszy niejedno serce i ukaże jak wyglądało życie tuż po wojnie. Ile cierpienia i bólu musiały doznać osoby takie jak my. Prości ludzie wśród, których są zarówno dzieci jak i osoby starsze. Były to osoby, które miały jedno marzenie. Móc mieszkać na swojej żuławskiej ziemi.
Czytając tę książkę czułam to co uciekający ludzie. Przeszywające zimno i strach co będzie jutro. Emocji tutaj nie zabraknie, a dodatkowo są one potęgowane przez zamieszone co jakiś czas różne ilustracje przedstawiające te biedne postacie.
Książkę czyta się bardzo szybko. Jest to spowodowane zarówno poruszającą historią jak również tym, jak ona została wydana. Wielkość czcionki n...