Ten tom zdecydowanie pokazuje pazurki! Wciągnęłam się od samego początku- i tym razem spotykamy się z rozdziałami, które są napisane z punktu widzenia różnych bohaterów.
Książka jest podzielona na dwie części- pierwsza skupia się na Kolgrimie i jego młodszym bracie Mattiasie- starszy członek rodziny dopuszcza się prawdziwej zbrodni! Wątek jego braciszka był zaskakujący, a przez to wciągający. Do końca oczekiwałam, jak to się wszystko skończy. Naprawdę dużo się dzieje, chociaż niektóre wątki są oczywiste i przewidywalne.
Druga część skupia się na Gabrielli- córce Cecylii, z którą zapoznajemy się w poprzednim tomie. Widać, że autorka miała ciekawy pomysł z pomaganiem najmłodszym, ale miałam wrażenie, że cała historia panny Paladin został potraktowany po macoszemu. Był krótka, szybka i przez to byle jaka. Odniosłam wrażenie, że pomiędzy nią, a Kalebem nie ma żadnej chemii, zostali połączeni od czapy i bez pomysłu. Szkoda, bo wątek miał potencjał na rozwinięcie. Końcówka zaskakująca, słodko- gorzka, rozgrzewająca serce.