W "Córce hycla" poznajemy Hildę- z racji profesji swojego ojca żyją na uboczu, są traktowani jako zło konieczne. Nie są darzeni sympatią, co powoduje, że kobieta zamyka się w sobie, nie ma poczucia wartości, a jedyni jej przyjaciele to kury, kot i krowa. Jej życie zmienia się w momencie, kiedy niedaleko ich zagrody odkryte zostają zwłoki kobiet. To wtedy do jej małego, hermetycznego świata wkracza Mattias Maiden... Czytelnicy Margit Sandemo domyślają się, jak to się skończy.
Ósmy tom "Sagi o Ludziach Lodu" wydaje mi się przekombinowany. Bo czego tu nie ma? Morderstwa? Są. Romans? Jest. Zwroty akcji? Są. Wilkołak? Jest. Czekaj co? Wilkołak? No tak. Autorka miała interesujący pomysł na fabułę tego tomu, ale sprawy w moim odczuciu zaszły za daleko. Cały wątek z tą mistyczną kreaturą wydawał się taki nie do pary, od czapy.
Za to po raz pierwszy w Sadze spotykam wątek nieszczęśliwego trójkąta (czworokąta?) miłosnego i było to dość odświeżające. Jednak ze wszystkich części "Córkę hycla" męczyłam najdłużej.