Fragment:(...)Na zewnątrz widok był wspaniały.Wszędzie płonęły ognie,pojedyncze małe stosy lub długie szeregi.Mocny,ostry,niezwykle przyjemny zapach wiosny unosił się nad całą parafią Grastensholm.Villemo popadła w zadumę.Płonie otwarty ogień,myślała.Pożar ogarnia już jednak więcej,niż można zobaczyć.Pod stosami ognisk,głęboko w ziemi,tli się i żarzy z tajemniczą siłą,sprawia,że ciepło przenika w dół,do głębszych warstw.Ten stłumiony,niewidzialny pożar jest jak...jak moja miłość.Nie można jej zdławić,trawi mnie powoli,tli się gorącym żarem,nic nie zdoła jej pokonać.Jest strasznie bolesna,ale zarazem rozkoszna i nie chcę się jej wyrzec.Oświetlona blaskiem ognia,trzymająca się kurczowo ramy okiennej Villemo budziła się nareszcie do życia.-Kocham cię Dominiku.-powiedziała głośno,a ognista poświata odbiła się w jej oczach,sprawiając,że płonęły niczym u dzikiego zwierzęcia.-Kocham cię,pragnę cię mieć i będę cię miała!Nikt ani nic nie zdoła nas rozdzielić Dominiku!Teraz wiem,po co żyję!Słabe dłonie nie były w stanie dłużej zaciskać się na ramie i Villemo powoli osunęła się na ziemię.Tęsknota za życiem okazała się jednak tak wielka,że znalazła siły,by doczołgać się do łóżka i ułożyć w pościeli.Leżała wyczerpana,lecz szczęśliwa.Nareszcie wiedziała,że ma cel.I od tej chwili pragnienie,by odzyskać Dominika,trwało w jej ciele niby gorączka."Gorączka"str.7. (źródło: Blog Liv Hanny-
www.sabat-w-ludzkiej-duszy.blog.one...