Warszawa, to miasto, w którym każdy chciałby zamieszkać, zarabiać duże pieniądze i robić karierę. To miasto, w którym również są popełnianie zbrodnie. Oczywiście, także te fikcyjne, a my czytamy o nich w polskich kryminałach. Rynek polskiej powieści sensacyjnej jest bardzo bogaty i różnorodny, ciągle pojawiają się nowi, ciekawi debiutanci, a część autorów na miejsce akcji swoich kryminałów wybrało Warszawę.
Pisarzem, który ma już swoje miejsce i uznanie w tym gatunku, jest Mariusz Czubaj. Poza tym, że pisze książki, jest również profesorem antropologii kultury, a jego powieści są tłumaczone na angielski, niemiecki, turecki, ukraiński oraz włoski.
Mariusz Czubaj napisał ciekawą serię z komisarzem Rudolfem Heinzem. Heinz, pisany jak nazwa keczupu, jak sam przedstawia się komisarz, lat 44, jest dziwakiem i oustiderem, gra na gitarze w kapeli rockowej, w której ma pseudo hipis. Jest profilerem – najlepszym w kraju specjalistą zajmującym się typowaniem nieznanych sprawców przestępstw. W dodatku jest ledwie tolerowany przez policyjnych rutyniarzy. Prowadzi różne sprawy, o których możemy poczytać w książkach:
4. „Piąty Beatles”,5. „Dziewczynka z zapalniczką”, 6. „Cios kończący”.Inny, nazwijmy go „klasyk” polskiej powieści kryminalnej, choć młody wiekiem autor, to Wojciech Chmielarz. Napisał cykl z komisarzem Jakubem Mortką, komisarzem z Komendy Stołecznej Policji w Warszawie. Mortka to typ nieustępliwy, twardy, bez poczucia humoru. W książce „Podpalacz” ma wyjaśnić sprawę pożaru w willi na Ursynowie, w której zginął Jan Kameron prowadzący interesy z mafią, ale policji nigdy nie udało mu się nic udowodnić. Jego żona, była Miss Polonia została ciężko ranna.
Do ciekawych warszawskich kryminałów zaliczam też
„Wieczorny seans” Krzysztofa Beśki. Tym razem śledztwo prowadzą komisarz Konstanty Podbiał i młodszy aspirant Tymon Nowak z Komendy Stołecznej Policji w Warszawie.
Autor jest znakomitym obserwatorem współczesnej Polski, co pokazuje nam w opisach zachowań pasażerów metra lub autobusu. Są momentami złośliwe, ale wiernie oddające rzeczywistość i dobrze pokazują współczesną Warszawę.
Cyt.: „To jak: naciskać, dzwonić? To przecież nie jest normalne zachowanie w metrze!
Przecież w metrze warszawskim się śpi lub drzemie, w metrze patrzy się z nienawiścią na tych, co mają miejsca siedzące, lub na swoją twarz, odbitą w szybie, gdy nijak się obrócić - taki ścisk. Zatyka się wtedy nos lub wstrzymuje oddech, bo ktoś spożył wcześniej kebab lub chińszczyznę. W metrze odbiera się dzwoniący telefon, by powiedzieć, że się jest w metrze. W metrze czasami czyta się wciśniętą wcześniej na stacji darmową gazetę, rzadziej tę kupioną, jeszcze rzadziej książkę (w metrze moskiewskim książki czytają ponoć wszyscy pasażerowie!), w metrze z nudów ogląda się uwieszone pod sufitem reklamy szkół policealnych tudzież czyta najświeższe ponoć wiadomości, emitowane na monitorach. Czasem te obrazki zaczynają się ruszać i wtedy dopiero reakcja obserwatora jest najbardziej pożądana: półotwarte usta, czasami mimowolnie układające się w wyrazy lub nawet całe zdania, ruszające się we wszystkich kierunkach gałki oczne, wypieki na twarzy, pomarszczone czoło - niewiele różni się to od ekstazy spowodowanej religijnym uniesieniem.
W metrze, jak już się gada, to się gada - żeby wszyscy słyszeli:
- A ja mu, chujowi jednemu: nie będziesz mi mówił, co mam robić!
- Tak powiedziałeś swojemu szefowi?
- A jak, kurwa. A jak!”