To moje kolejne spotkanie z twórczością Marcela Mossa. Żałuję tylko, że w tym wypadku zaczynam od drugiej części cyklu Echa, mimo to książkę czytało mi się błyskawicznie. Proza tego autora jest bardzo charakterystyczna ale mi ten specyficzny styl odpowiada.
Pisarz porusza w swoich powieściach wiele kontrowersyjnych tematów - znęcanie się nad słabszymi, odmienność seksualna, gwałty, handel ludźmi. Wszystko to znajdziemy i tym razem, problemy społeczne zaprzężone w bieg - niczym w kinie akcji. Jest wartko, są zwroty, bywa niebezpiecznie, tajemniczo, śledzimy całość krok po kroku ale Moss pogrywa czasem pokazując nam język.
Przyznam, że wątek poszukiwań Rafała - zlecony notabene przez człowieka, który skazany był za pozbawienie go życia - przyciągnął moja uwagę mocniej niż historia drugiego porwania siostry Sandry, Leny. Losy dziewczyny wydawały się być przesądzone…
Po osi czasu przemieszczamy się przeskakując, próbujemy łączyć wątki i przesiewać pojawiające się informacje.
Oczywiście nie wszyscy mieszkańcy rodzinnej wioski Rafała chcą wracać myślami do dawnych dni, by dzielić się spostrzeżeniami z Sandrą i Igim. Niektórzy zresztą mają do ukrycia coś więcej niż złe wspomnienia.
Plusem powieści są bohaterowie z krwi i kości, sami walczący na co dzień ze swoimi problemami, wspierający się wzajemnie. Wielowątkowość historii i duża ilość postaci dorzucają do ognia, ...