No matulu kochana, ja nie wiem czy mam płakać ze szczęścia, czy rwać sobie włosy z głowy jak jedna z postaci z książki. No czemu to tak się skończyło! No wiem, że dobrze, bo będzie część dalsza, ale żeby w takim momencie! Teraz nie wiem czy mu przyłoży, czy mu pozwoli, ech... Dopiero na końcu książki doczytałam, że to seria ,,Echo" i od razu zaznaczam, że jestem jej zagorzałą fanką:-)
Wiecie co pomyślałam na początku książki? Że autor z pewnością zna książki Karin Slaughter, albo to był przypadek, to jej postać to Sara Linton, a tu była Sandra Milton:-) I drugą rzeczą jaką mi przyszła go głowy była książka z Filia na Faktach ,,Piekło sierocińca" gdzie tam również potworem były siostry zakonne, zwłaszcza jedna, a tutaj była nią siostra Felicja, którą poznałam jako prawdziwe wcielenie przeciwieństwa do anioła.
Ale od początku. W historii skaczemy do czasu obecnego i tego przeszło siedemdziesiąt lat temu. Obecnie poznajemy detektywów Echa, którzy już zajmują się jakąś sprawą, ale nagle pojawia się kobieta, która poszukuje swojego dorosłego syna. To od niej dowiadujemy się historii przodków, których poznajemy w czasie dawniejszym. Detektywi będą prowadzili dochodzenie, ale największe laury zbierze opowieść o zakonnicy, która znęcała się nad dziećmi. Poznacie tu wszelkie opisy nękania, bicia, poniżania, karania i wszystkiego, co nigdy normalnie nie przyłoby wam do głowy. W pewnym momencie nawet oni będą w niebezpieczeństwie, ale co tam się dzieje, to przekonajcie się ...