„Słodkie pragnienia” to historia, którą pochłonęłam w jedną noc. Gdy zaczęłam ją czytać to po prostu nie mogłam się oderwać póki nie skończę.
Autorka przenosi nas do Arizony, gdzie rozgrywa się świetnie przemyślana i wykreowana fabuła książki. Chociaż trzeba przyznać, że historię tę traktowałam raczej jak coś lekkiego i kompletnie niczego od niej nie oczekiwałam, dlatego tak bardzo mi się spodobała. Dostarczyła mi naprawdę świetnej rozrywki, dzięki której bardzo dobrze się bawiłam i śmiałam do łez.
Bohaterowie to dość ciekawe osobistości. Susan i Huntera łączy dość specyficzna więź, która pełna jest słownych potyczek oraz ciekawych wydarzeń. Sam Hunter momentami działał mi na nerwy, ale gdyby nie jego poczynania to nie otrzymalibyśmy takiej rozrywki. Ogromny plus dla autorki za dopieszczenie postaci drugoplanowych, które także były wyraziste. Perypetie tak ciekawych osób sprawiają, że czasami ciężko przewidzieć w jaką stronę pójdzie fabuła co jest oczywiście kolejnym atutem tej książki.
Jednak wśród różnych potyczek i śmiesznych akcji płynie także głębia, bo wśród nich przekonujemy się, że prawdziwa miłość potrafi się odnaleźć po wielu latach.
„Słodkie pragnienia” to lekka lektura na odstresowanie i miłe spędzenie czasu. Potrafi rozśmieszyć, ale i przy okazji momentami rozpalić do czerwoności. Polecam!