,,Przykrywam się, poprawiam głowę na poduszce i zamykam powieki, próbując wymazać cały ten dzień oprócz mężczyzny z porche. Jego nie da się wymazać, chociażby się chciało (...)''
,,Gdy tak leżę w pościeli, a moja głowa dotyka poduszki, myśli wracają do brunetki, której o mało nie przejechałem w sąsiednim mieście. Mam pod powiekami jej twarz i zaczynam powoli odpływać do krainy Morfeusza, wiedząc, że nim nastanie kolejny dzień, jej wspomnienie może wyblaknąć..."
Nie czytałam pierwszego tomu, więc kilka kwestii nie rozumiałam co kto zrobił i że z kimś już jest lepiej, ale później załapałam o co mogło chodzić. Na okładce powinno być napisane ,,w biegu", bo mało, że postacie wciąż robiły pościgi, to akcja tak pędziła do przodu, ze po skończonym rozdziale, który był naprzemiennie pisany z punktu widzenia postaci, oddychałam jakbym sama biegła:-) Dodatkowo autorka pisała wszystko bardzo zagadkowo. Ktoś coś widział, ale nie wiedzieliśmy co. Ktoś przed kimś uciekał, ale nie wiedzieliśmy przed kim i czasami dlaczego. Postać matki Mishy była dla mnie nieco zagadkowa, bo jej córka martwiła się o nią, ale nie wiedziałam dlaczego. Kiedy dzwoniły do siebie, ona wiedziała, że coś jej jest i zapewniała, że zajmie się tym tematem, a ja nie wiedziałam jakim:-) Czy chodziło o bandziorów, które Mishę goniły? Czy o coś innego? A może o to, że goniły ją, bo widziała coś, czego nie powinna? Albo, że to był ktoś kogo znały i już wcześniej się przed nimi ukrywały? Pytań sto, a ...