To było moje drugie spotkanie z autorem i tak jak poprzednio jestem mega zadowolona. 1 Tom serii „Marcin Engel” to od przeczytania pierwszej strony moje must have! Co się uśmiałam w niektórych fragmentach to moje. Książka, która nie może zostać pominięta ze względu na problem, jaki obecnie przeżywamy a mianowicie wyłudzenia oszczędności od starszych osób, ale i nie tylko. Sposób na wnuczka już dawno poszedł do lamusa, lecz słyszy się, co chwila, że jeszcze ktoś/gdzieś próbuje swoich sił w „biznesie”
Tutaj mamy wyłudzenie, ale nie takie fiu, fiu lelum polelum. Kochani tutaj to już majstersztyk dopięte na ostatni guzik. Nic, co dobre nie trwa wiecznie, więc i ten plan musiał, runąć. Oczywista oczywistość, że nie napiszę, co i jak ale poważnie nie czytajcie opisów tylko sami sięgnijcie po książkę, jako przygodę życia a dowiecie się, co tym razem wymyślił „Kościół”, (bo daleko i nie, tej instytucji do świeckości) żeby uszczknąć małe, co nie, co od naszych przesympatycznych seniorów.
Muszę też wymienić, że postać Matyldy Kaczmarek z komendy głównej MO emerytka dała popis jak trzeba postępować z takimi jak Oni, którzy chcą oszukać przemiłą panią starszą! To, co zrobiła i jak wyszła z tego wszystkiego to nawet teraz pisząc to mam uśmiech od ucha do ucha! Pamiętajcie szanujcie waszych dziadków, bo mogą przydać się w pewnej sprawie.
Oczywiście spotkacie się z morderstwem, ale takie umieranie w służbie lepszego bytu to na...