"Była kwintesencją wszystkiego, co kochałem w lecie najbardziej. Jej lekkość i bezpretensjonalność idealnie korespondowały z tym pięknym miejscem, niezdominowanym przez dzikie tłumy turystów."
Nie kupiłam tej historii, chociaż pomysł na nią był jak najbardziej trafiony.
Gorące lato, obóz dla młodzieży organizowany przez przebojowy zespół Follow Your Dreams i uczucie, które rodzi się pomiędzy zwyczajną dziewczyną i popularnym muzykiem. Na pierwszy rzut oka zdawałoby się, że to samograj na wakacyjny romans, no właśnie niekoniecznie.
Sama fabuła jest jak najbardziej w porządku, idealnie oddaje klimat lata i naprawdę wciąga czytelnika w opowieść.
O wiele gorzej wypada kreacja bohaterów.
Zarówno Alicja jak i Nataniel są bardzo niedojrzali i irytujący, krążą wokół siebie na tyle długo, że po pewnym czasie staje się to po prostu nurzące. Druga rzecz to wprowadzenie do ich relacji "tego trzeciego", co moim zdaniem było zbędne i nie wniosło nic nowego, oprócz tego że główna bohaterka stała się jeszcze bardziej irytująca.
No i na koniec tajemnica którą skrywał Nataniel, od razu zaznaczę, że to nie była błaha rzecz, wprost przeciwnie, natomiast Alicja przeszła nad nią do porządku dziennego, praktycznie od tak, bez najmniejszej chwili refleksji, kompletnie mnie to nie przekonało.
Coś tym razem nie wyszło, ale i tak czekam na kolejne książki autorki, bo to wciąż Klaudia Bianek, a "Mamy tylko lato" traktuję jako wypadek przy ...