Miasta to swoiste muzea – jako przestrzenna ilustracja dziejów, gigantyczna kolekcja, ale też szkatuła, w której schronił się duch miejsca. Niestety historia naszej części kontynentu rzadko pozostawiała je nietknięte. Ich trwanie jest tu raczej pasmem zapadania się i wznoszenia. Być może stąd ta przemożna potrzeba chronienia wszystkiego, co zdołało się uchować, a nawet odtwarzania tego, co uległo zniszczeniu. Muzealizacja przestrzeni miejskiej splata się tu mocno z kolejnymi falami narodowych odrodzeń.
A przecież wymiary narodowy czy państwowy są tylko jednym z rozdziałów opowieści, jaką jest miasto. Co więcej, opowieść o mieście bywa dziś szansą na uwolnienie się od wszelkich „jedynie słusznych” narracji, na godzenie antagonizmów, na docieranie do autentycznej, choć złożonej, bo wielowarstwowej tożsamości miejsc. Ważna rola w tym procesie przypada właśnie muzeom.