W trzwcim ostanim tomie Dzienników na pierwszy plan wysuwa się starość z jej gorzką samowiedzą, podziwem dla sudowności zycia i oczekiwaniem na śmierć. Choć stary poeta coraz częściej wraca pamięcią do zdarzeń dawno minionych, nie rezygnuje zarazem z dawania świadectwa współczesności. Kresli barwne wizerunki środowisk artystycznych i ich luminarzy, zdaje relacje ze swoich kontaktów z przedstawicielami władzy, krytycznie ustosunkowuje się do działalności opozycji demokratycznej, z bolesnyą szczerością pisze o sprawach domowych. Ze wszystkich zapsiów przebija zdolność widzenia ludzkich losów - a czasem nawet obrotów historii - jako zamknietych całości, zdolność dana tylko tym, którzy dostąpili łaski długiego zycia.