Avatar @ziellona

Ziellona & Wonder

@ziellona
Bibliotekarz
64 obserwujących. 73 obserwowanych.
Kanapowicz od 5 lat. Ostatnio tutaj około 6 godzin temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
64 obserwujących.
73 obserwowanych.
Kanapowicz od 5 lat. Ostatnio tutaj około 6 godzin temu.
czwartek, 29 lutego 2024

Gjuwecze - skąd się wzięło w mojej... kuchni?

Znanym powszechnie jest fakt, że rozpędu do gotowania to ja nie mam :) No, może nie powszechnie, ale wśród moich znajomych krąży cytat z Chmielewskiej...

 

Przybyła kiedyś do mnie przyjaciółka, którą chciałam podjąć z  szykanami. Na stole stało piwo i pokrojony żółty serek.
  Przyjaciółka spojrzała na to i z wielkim wzruszeniem rzekła:
  - O Boże, zrobiłaś przyjęcie...?!"

(fragment pochodzi z Ksiażki poniekąd kucharskiej, zdarty w formie kopiuj wklej z bloga 

czytaniejakoddychanie

Dziwna sprawa zresztą.... wpisujesz w wyszukiwarkę - Chmielewska, przyjęcie i na pierwszej stronie same odnośniki do różnych recenzji i postów, ale związanych właśnie z tym cytatem.

I u mnie jest podobnie.

Żółty serek to przyjęcie. A pokrojony to już uczta ...

 

Więc skąd bułgarski garnek ceramiczny (a to jest właśnie tytułowe Gjuwecze :))??

Po kolei wyglądało to tak:

Zaczęło się od wielkiej greckiej miłości. Moja znajoma twierdzi, że mam jobla na punkcie wszystkiego co greckie (ma rację :)), w związku z joblem dostałam od siostry książkę Bałkańskie zapiski kuchenne - ten tom dotyczył kuchni Grecji Północnej - założeniem tego tomu były dania regionalne, oparte mniej lub bardziej na mięsie. W tej książce zakochałam się na amen. 

No, ale jako kuchenna singielka (okrutnie nie lubię tego słowa, ale innego właściwie nie ma) mogłam czytać, ale gotować?

na dokładkę - mięso dla mnie stanowi ew. dodatek. No chyba, że ktoś ugotuje i poda (tu peany na cześć greckich kucharzy). Jakiś czas później znalazłam link do obu tomów Bałkańskich Zapisków Kuchennych.

A już zaczęłam dopuszczać do siebie myśl, że Grecja Grecją, ale...

bo Bałkany są zniewalające kulturowo .. Kulturowo, ale czy kulinarnie też?/

No dobra - skracając... - nabyłam metodą kupna obie książki. - tak, Kuchnię północnej Grecji mam zatem w dwóch egzemplarzach = w tym przybytku od przybytku głowa nie boli...

 

W tomie pierwszym, dotyczącym jarskiej kuchni bułgarskiej... znalazłam przepis na ser po szopsku. W skrócie robi się go tak:

- feta do naczynia żaroodpornego, na to pomidory w plastrach i masło. Zrobiłam ten ser mocno kantowany.  Zamiast fety użyłam sera białego twardego (lekko posolilam, bo feta z założenia jest słona), zamiast pomidorów w plasterkach, dodałam pomidory z puszki. A zamiast masła - ok masłopodobny wyrób, ale taki, który podobnie jak prawdziwe masło, z lodówki wychodzi twardy jak skała... 

Na to miało pójść 5 jajek. Poszły 4, ale nie w tym rzecz. Rzecz w tym, ze wyszła z tego porcja jak dla pułku mameluków. W książce tej było wyraźnie napisane, że jeśli robimy w 1 naczyniu, to należy te jajka roztrzepać z wodą gazowana. Wody gazowanej nie posiadam w domu, bo zwyczajnie jej nie lubię. Dodałam zwykłej.

Danie wyszło smacznie, ale nie leżało nawet obok sera po szopsku :P 

 

Z tej książki właśnie dowiedziałam się o istnieniu gjuwecze - pomimo wykształcenia bałkańskiego, nie słyszałam nigdy tego słowa. Wklepałam zatem w google. Zobaczyłam jak to wygląda, stwierdziłam, że jest śliczne (poza faktem ze służy do duszenia i zapiekania to jest po prostu ładnym garnuszkiem. 

 

Problem z wyszukiwaniem bułgarskich nazw jest taki, że bułgarskie pismo przypomina cyrylicę, ale posiada kilka literek zupełnie nie z tego zestawu. Jest to tzw. grażdanka - którą - podobnie jak grecki alfabet - ogarniam bardzo słabo, czyli składam literki do kupy. Ale grecki jeszcze jakoś czytam i pisze - (naciągnięcie semantyczne.  I to mocne). A grażdanki nie :)

 

Wpisałam zatem tzw. łacinką - czyli alfabetem "naszym". - i... oto co to?

Pięknie malowany garnuszek gjuwecze pojawił się na Allegro. Myslę sobie - miliony monet.... i tak by bylo - i nawet tak bylo - w sklepach pamiątkowych i innych, ale... trafiłam bałkanski sklep, gdzie wspomniane gjuwecze było w cenie... naprawdę, to nie ściema ... modnej chochelki. (nie wiem co to jest, ale to moda, a nie potrzeba wyznacza cenę...).

 

 

Co zatem zrobił centuś krakowski? 

Kupiłam od razu dwa - z przyczyn prostych - wtedy nie płacę za przesyłkę.

Dziś odebrałam gjuwecze... Rany bomba, jakie to ładne jest!!!  I ma tradycyjną dziurkę w pokrywie. (do odparowywania). 

Tym sposobem gjuwecze pojawiło się w mojej kuchni - na szafce  z ozdobnymi rzeczami. 

Razem z butelką z Cypru po wodzie różanej (pamiątkowa, ze sklepu dla turystow, dostaną w prezencie od Akisa (cypryjskiego znajomego) prawie 30 lat temu, oraz kamionce z Lesvos, w której znajdował się ser tradycyjny. Można go było wziąć do samolotu, tylko pod warunkiem oryginalnego opakowania dla turystów. Ser dawno zjedzony, a kamionka służy mi właśnie do zapiekania różnych dziwnych  potraw. (tak - jest żaroodporna, co mnie cieszy. Gdyby nie była i pękła, to bym ją skleiła i stała by na półce ozdobnej.

Ale na szczęście jest...

No i właśnie - stąd wzięło sie Gjuwecze w mojej kuchni.

Stąd, ze jestem ciekawska, szperam za rożnymi dziwnymi informacjami.

I z tego, że moja miłość do Grecji nie przekłada się na miłość do mięsnej kuchni :)

A teraz idę na zakupy, bo czas sprawdzić przepis na bułgarski gulasz (o nazwie Gjuwecz :) - zaskoczenie?, który z gulaszem ma tyle wspólnego, że jest jednogarnkowy.

Bo bułgarski gulasz składa się głównie z warzyw...

 

W ramach poszukiwań znalazłam kilka ciekawych linków - poniżej je wklejam, gdyby sie miały komuś przydać, to już nie musi wyważać otwartych drzwi - ja już przeszłam drogę poszukiwań czym to magiczne gjuwecze jest, dlaczego ma dziurkę i ... że w ogóle jest :)

Możecie swoje poszukiwania zacząć od tego, że już wiecie, że jest dostępne i pi drzwi wygląda jak powyżej :)

 

  • facetznozem . com/2012/06/gjuwecz-co-ty-wiesz-o-on - blog Michała Kuźmińskiego (tego od kryminałów retro. Dopiero jak wklejałam link to zorientowałam się, że to ten Kużminski. Ale to bez znaczenia - artykuł daje mnóstwo wiedzy i ciekawostek, - i guzik mnie obchodzi, ze ktoś stwierdzi, ze to post sponsorowany.

Nie jest.

Ale to nieważne :)

  • Tu strona tego naczynia na FB - acebook.com/gjuwecz/?locale=pl_PL - z niej z koli plynie informacja, że Trojan (z opisu na allegro) to nie jest wirus, tylko miejscowość w BG :) 
O Matko Moja Miła... - ile to się człowiek rzeczy dowie przez  przypadek...
 
PS - probując dodac ten wpis, okazalo się, ze - cytuję - Nie możesz dodać zewnętrznych linków do treści.... przy czym za link zewnetrzny system uwaza linki kanapowe tez. 
Zatem niestety - likwiduję wszystkie linki, jeśli jesteście ciekawi - musicie googlac :(
Update do PS. skłamałam :) kanapowe linki jednak mogę dodać. Więc dodalam :) Tadam
 
PS. zdjecie gjuwecze pochodzi ze strony, z której je zakupilam. Jak pykne wlasne, to zmienie. Tu poglądowo - zebyscie mieli pojecie o czym mowa jest :)
× 13
Komentarze
@tsantsara
@tsantsara · 10 miesięcy temu
za link zewnetrzny system uwaza linki kanapowe tez.
NK blokuje dodawanie linków (także kanapowych), dopóki w danym tygodniu nie zbierzesz bodaj 200 punktów, potem pozwala. Niestety ta informacja jest dość głęboko ukryta.

Fajny wpis. Dla mnie też odkrycie: mam "głęboki podstawek" z dokładnie takimi samymi wzorkami...Że by był bułgarski? I żaroodporny?? Do kompletu z gjuwecze należą jeszcze jakieś inne utensylia, czy to tylko czysty folklor i malują te wzorki na wszystkim? Już widzę, że sobie dokompletuję wyposażenie kuchenne (książki o bałkuchni też)...
× 3
@ziellona
@ziellona · 10 miesięcy temu
okazuje się, ze NK jak to ladnie skrotowo nazwaleś :) - nie blokuje kanapowych linkow. A inne - nie byly blokowane - teraz są. Ale, myślę sobie, ze gdyby nie byly to mielibysmy więcej roboty niz z rececnzjami (ja się recenzji nie tykam :) ale widze ile Wy macie roboty. Stalby się to portal promocyjny dla milusińskich. MOże zatem lepiej, ze blokuje - bo mnie nie bylo dwa miesiące prawie, zmiany zaistniały i po przemysleniu, to jest OK. Tylko po prostu - starsza Pani, czyli ja :) zostala zaskoczona i tyle :)

W kwestii podstawków i garneczkow. - z mojej wiedzy wynika (acz nie musi to być prawda objawiona) ze mieszkancy Karpat i Balkanów - czyli niewielkich wioseczek gdzieś utkanych poza światem, robili mnostwo rzeczy z niczego i malowali (badz inaczej zdobili) namiętnie wręcz.
Kiedy pokazalam moj nowy nabytek rodzicom, rozpoczęły się dyskusje, ze kiedys był sklep bułgarski na Anny, ze to klasyczne bułgarskie itd.. Choć obydwoje techniczni :P
Możliwe zatem wielce, ze Twoj podstawek jest bułgarski, a bardziej prawidlowo - z jakiegos konkretnego regionu Bułgarii,, bo to duży kraj jest. Ja jeszcze poszperam :) bo faktem jest, ze Bułgarią nigdy się nie zajmowałam, ani naukowo, ani hobbystyczne, a kulturowo jest to kraj niezwykle ciekawy.
Zalożyć zatem wstępnie należy, że jak wzorki są podobne to bułgarski :P
× 3
@ziellona
@ziellona · 10 miesięcy temu
A z żaroodpornym uważaj, żebyś go sobie nie zepsuł :) - z tego co piszą należy kamionkowe i gliniane wlożyć do zimnego piekarnika i nagrzewać razem z piecem. Ja jeszcze nie probowałam. Ale z wiedzy mojej tajemnej wynika, ze naczynia regionalne (stare, nie te robione pood turystów), szczególnie do ppotraw jednogarnkowych - musza byc zaroodporne, choć formalnie tej metki nie mają. Ale to takie dywagacje pseudo-etno :)
× 2
@ziellona
@ziellona · 10 miesięcy temu
Ha! żebym to ja wiedziala... (w sensie o tych innych utensyliach kuchennych). Podejrzewam, ze dla turystów malują na wszyskim, a dla swoich też, ale są to konkretne utensylia użytkowe. Tak mi się wydaje, ale czy moje wydawanie ma choć cień,... to "ne mam pojma". Znalazlam jednak stronę garybulgary.pl - grzebanie w necie czasem jest fajne. Acz portfel moze tego nie wytrzymać :)
@ziellona
@ziellona · 10 miesięcy temu
i PS do PSow :) - w ramach poprawiania znalazlam jeszcze jedną informację. I już wiem dlaczego moja kamionka (gliniak, konkretniej rzecz ujmując) nie pękła :)
i wstaw do zimnego piekarnika. To ważne – glinianym naczyniom nie wolno fundować szoku termicznego. Trzeba je rozgrzewać razem z piecem, inaczej mogą nie wytrzymać.
Bo ja jestem szybki centuś :) czyli jeśli tylko się da, to nie nagrzewam wczesniej piekarnika (centusiem jestem genetycznym :) i tym sposobem nie "popękałam jeszcze garnków
× 3
@ISIA
@ISIA · 10 miesięcy temu
He he, dzięki za wpis, rozbawiłaś mnie :)))
Książkę dodałam do listy "do przeczytania", bo brzmi pysznie :)

Na kuchni bułgarskiej się kompletnie nie znam, poza jednorazowym zetknięciem, gdy znajoma Bułgarka poczęstowała mnie surówką z białej kapusty i granatów (smakowało lepiej niż można by przypuszczać), ale z perspektywy kilkudziesięciu lat doświadczenia w gotowaniu na moje oko potrawa z sera wyszłaby ci lepiej, gdybyś zmieniła parę drobiazgów. Z braku sera bułgarskiego dała dostępną w naszych sklepach grecką fetę (polski twaróg się nie nadaje, nie dlatego, że nie jest słony, ale bo inaczej się zachowuje podczas podgrzewania). Pomidory mogą być z puszki, tylko trzeba by było najpierw zredukować ilość płynu w nich, przesmażyć na patelni na przykład). Z braku masła lepsza oliwa, czy choćby zwykły olej, wyrób masłopodobny - fuj! A jak nie masz wody gazowanej, to lepiej nie dodać do jajek żadnego zamiennika, niż rozrzedzić potrawę zwykłą wodą. Gaz w wodzie dodaje potrawie puszystości. Ja też gazowanej nie pijam, ale czasem kupuję najmniejszą butelkę do niektórych potraw i potem jest problem, kto dopije resztę, której nie zużyłam ;)

Nie zrozumiałam tylko co miałoby oznaczać określenie "kuchenna singielka"? Nigdy się z nim nie spotkałam, a jakoś nie wyłapałam z kontekstu...
× 2
@ziellona
@ziellona · 10 miesięcy temu
:) To fajnie :) choć nie miałam takiego zamiaru :) - w sensie rozbawienia :) - prawda taka, że jestem maniakiem regionalizmów, etnografem i innymi takimi - więc fakt, że nie mialam pojecia o istnieniu gjuwecze, spowodował wylew emocji.
Zwłaszcza, ze oba garnuszki stoją sobie na regale i cieszą moje oko. Najlepszy zakup ostatnich miesięcy,
no to jadę po kolei od tyłu :P
Nie mogłaś wyłapać z kontekstu, bo kontekstu ine bylo. Bo jakaś tematyka się uczepi, to po prostu piszę. A potem ew. poprawiam :) -już widzę właśnie, ze początek jest podwójny, czyli skopiowany. Poprawię zaraz :)
I patrz - faktycznie użylam hasla "kuchenna singielka" :) no bo tak - gotuję - jeśli w ogole - dla 1 osoby. Raczej otwieram lodówkę i wyjadam gotowce. Jak się skończą - to wtedy kombinuję. Jeśli gotuję w ogóle to wodę na herbatę (to też z Chmielewskiej). Jem mało - bardzo mało. Jedyne co czasem gotuję - to mięsko dla psa. Ew. jakiś wypas mięsny dla znajomych - w tym znaczeniu jestem kuchenną singielką. Co wiecej - jak każda z nas, najem się przy przygotowywaniu i już nie jestem głodna :)))) Tyle tlumaczenia z hasla "kuchenna singielka" :)

Wpis, jak większość moich popelnionych tutaj, jest raczej ku pamięci - jak to ja strasznie kombinuję :) Bo kombinuję.
Obie książki Zapiski Kuchenne... - są nieprawdopodobne. To fakt. Brzmią i są pyszne. A wartość dodana - dla mnie wartość główna - to fakt, ze to są raczej eseje kulturowe wokół papusiania :) Przepisy są niejako przy okazji. Polecam absolutnie i to każdemu.
× 2
@ziellona
@ziellona · 10 miesięcy temu
A w kwestii kantowania przepisów :) - dzięki Ci za info. Szczególnie za tą wodę gazowaną, co ja sie nakombiowałam DLACZEGO oni używają wody gazowanej :) "zredukowac ilość płynów" - kurcze, niezła jesteś. Naprawdę. O tym nie pomyślałam, być może dlatego, ze jestem po przeprowadzce. W efekcie - w domu mam b... bałagan. I kuchenkę indukcyjną, na której kosmicznie szybko gotuje się woda, ale żadne z moich starych garnkow nie są widziane przez płyte (spodziewałam się tego). Jedyna patelnia która dziala to takie male bzdziochowate, poobijanne cuś, na czym moja babcia robiła jajka przed moim urodzeniem. To ona działa. Reszta nie :)))
I jeszcze jedno - ten twarog kupilłam dla psa mojego, ale Klusek stwierdził ze zedcydwanie za dużo tego twarogu na jej mały brzuszek - i musiałam go szybko utylizować, żeby nie zaczął chodzić :)
Bo ja nie tyle jestem kuchenną singielką, ale kuchennym abnegatem :) - Ale GJUWECZE mam i odkryłam. I to nie ściema, że dokładnie tak to wyglądało :) A już widzę, ze kanapowe linki będę mogła podlinkować, wiec za chwil parę...

I jeszcze to maslo - w moim rozumieniu tego świiata.... ani masła, ani mleka się w sklepie nie dostanie. Jak również nie dostanie się prawdziwego sera białego - ale na to jest jakaś szansa na targu u tzw baby.
Dlatego napisalam maslopodobny, bo przynajmniej porządnie twardnieje w lodówce. Ale dalej jest to jakiś tam tłuszcz, nie związany z masłem niczym, poza wielce podobnym opakowanniem :)
× 1
@ISIA
@ISIA · 10 miesięcy temu
Już po tych komentarzach widzę, że rozbawienie było wywołane głównie tym, że bardzo mi się podoba twój styl pisania, taki emocjonalny i z rozpędu :) który daje mi dużo radości przy czytaniu :) jak przyjaciółka, która wpada do kuchni i jeszcze w płaszczu musi mi coś natychmiast opowiedzieć, bo nie wytrzyma :) jeśli rozumiesz co mam na myśli :) uwielbiam :)

I tak samo kocham odkrycia kulinarne, i książki kucharskie, które właśnie są taką gawędą o kulturze raczej niż zbiorem przepisów, przepisy umiem sobie sama wymyślić ;)

Singielstwo kuchenne już ogarniam, z tekstu nie byłam pewna twoich intencji, ale teraz wszystko jasne :) Mogłaby ci się spodobać taka stara "Książka kucharska dla samotnych i zakochanych", dużo przepisów do ogarnięcia w parę minut i taki nostalgiczny klimacik, bo pierwsze wydanie pochodzi z lat sześćdziesiątych :)

Na biały serek zmierzający w stronę drzwi jest metoda. Wrzuca się go do miski z łyżeczką sody oczyszczonej i ulubionymi przyprawami, odstawia na godzinę na kaloryfer, a następnie wrzuca całość na patelnię i smaży parę minut. Tą metodą uzyskujemy serek topiony, który przetrwa jeszcze kolejny tydzień :)
× 3
@ziellona
@ziellona · 10 miesięcy temu
:) rozumiem i uwielbiam :) takoż :) Poonoć (podkreślę to slowo) potrafię pisać spokojnie. Ale to są plotki. Do tego potrzebuję jednak zapasowy monitor, żeby widzieć co pisze. I choć trochę się skupić - teraz mam zaległą recenzję do napisania... i kurcze nie może być na kolanie, A blog może :) A może noże... :P

GENIALNE z tym serkiem - GJENIALNE. Kradnę, biorę i byndziem działać z Kluskiem :))))
PS. A książkę dla samotnych i zakochanych ... - mam :) co prawda w kawałkach (bo właśnie z lat 60tych, bo z tego co mi wiadomo, to byla książka z jakiegoś odzysku typu - ktoś wyrzucał. I uważam ją za najdoskonalszą książkę kucharską, jaka istniała kiedykolwiek... Błąd - jej nikt nie wyrzucał :) - to nasz klub turystyczny wyrzucali z dotychczasowego lokum. I trza bylo coś zrobić z dość rozbudowaną, acz mało aktualną biblioteczką. Tak - to stąd to mam. ! Ha!!!

I raz jeszcze - Bałkańskie zapiski są zatem zdecydowanie dla Ciebie. Sugeruję od razu sobie kup u autorki (na FB z rok temu miala akcję wyprzedażową? jakoś tak. W każdym razie - autorka jest jedynym pewnym źródłem w tym konkretnym przypadku.
@ISIA
@ISIA · 10 miesięcy temu
Ale po co masz pisać inaczej niż ci się samo pisze? Amputować osobowość? To bez sensu... ;)
I w końcu komcie w internetach to nie rozprawa naukowa, nie muszą spełniać norm ;)

Dzięki za info o pochodzeniu książki, obadam temat :)
× 1
@Airain
@Airain · 10 miesięcy temu
A jeśli serek jednak coś tam w sensie nibynóżek zaczyna wypuszczać, to należy go obadać - dziwne kolory (czerwień, pomarańczowy, zieleń) wskazują na potrzebę ewakuacji, ale jeśli jest jedynie żółtawy i lekko zmurszały, a zarazem trochę płynny po wierzchu, to mamy ser zgliwiały, z którego można wyczarować ser smażony, w mojej rodzinie właśnie "gliwusiem" zwany. Dobrze zrobiony jest pyszny, ale podczas smażenia niestety śmierdzi okrutnie (jak wystygnie, to przestaje).
@ziellona
@ziellona · 10 miesięcy temu
:) u mnie w domu też się mówiło zgliwiały... przypomniałaś mi właśnie :) nie próbowałam co prawda robić gliwusia, ale trza będzie kiedyś zasmrodzić kuchnię :)
@Rudolfina
@Rudolfina · 10 miesięcy temu
Na początku chyba się dwa razy to samo wkleiło? Tak ma być? 😉
× 2
@ziellona
@ziellona · 10 miesięcy temu
:) Rudolfino moja zlota - nie, nie ma być. :) pisalam na szybko - jak to ja - i teraz siadlam i bede poprawiac.
Masz oko :) - tam jeszcze jest kilka literówek.
M.in - taki zlepek - w tym przybytku od przybytku głowa nie boli...... I zastanawiam się czy popprawić na poprawną wersje czy też tu przypadek odegrał swoją rolę i zmienić na w tym przybytku od przypadku głowa nie boli...
:P
× 2

Archiwum

© 2007 - 2024 nakanapie.pl