Avatar @ziellona

Ziellona & Wonder

@ziellona
Bibliotekarz
63 obserwujących. 74 obserwowanych.
Kanapowicz od 5 lat. Ostatnio tutaj 2 dni temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
63 obserwujących.
74 obserwowanych.
Kanapowicz od 5 lat. Ostatnio tutaj 2 dni temu.
wtorek, 18 lutego 2025

Czarowne Głuchołazy i Panie Ćwieka

 

 

No właśnie - przeczytać, przeczytałam. Nawet mi się podobało (ale ...).

 

Zacznijmy zatem od tego, że rzecz dzieje się w Głuchołazach - moich Głuchołazach.

Ulubionych Głuchołazach.

W moich "zapyziałych" Głuchołazach, jak mawia moja siostra, czego ja kompletnie nie rozumiem. Tak - kocham to miasteczko, mieszkałam tam i chciałabym znów. W tej kwestii moja opinia jest niezmienna. Natomiast....


Powieść, której typu nie odważę się określić, jest niezła. Wierzeń, folkloru i czarownic jest tu nadmiar.

Nie - błąd - nie nadmiar.

Tyle ile potrzeba. Czyli dużo. Fabuła opiera się na twierdzeniu, że Głuchołazy niby są, ale nikt ich nie zna i po wyjeździe z nich, nieco zapomina. Dlaczego? - bo chronią je czarownice. Współczesne - jeżdżące dżipami i noszące buty markowe bardzo.

 

Buty markowe bardzo oznaczają takie,  które mogłyby robić za "lokowanie produktu" - tyle że ono nie jest ani namolne, ani nadmiarowe. Lokowanie produktu jest tu idealne.

To się autorowi udało wyjątkowo. Mam również nadzieję, że odpowiednie tantiemy za wspomniane lokowanie pobrał. Ale nie o tantiemy tu chodzi - wspomniane "lokowanie produktu", tak "wkurzające" mnie w innych powieściach, tutaj nadaje powieści wymiar teraźniejszości. 


Zresztą dobra - właśnie rzeczone "lokowanie" spowodowało, że zechciałam ją przeczytać - bo jak widać w moich "żałosnych statystykach" ostatnie dwa lata są po prostu złe. Nie tylko pod względem czytelniczym, bo w tym względzie jest po prostu tragedia.

 

Ale "wracając do ad remu" jak mawiają... -  choć to nawet nie jest "po polskiemu".

Urzekł mnie po prostu "biały but Nike wciśnięty w błoto" -  może on nie był Nike, ale był biały. I błoto też było. No i kiedy wylądowałam w Głuchołazach uparłam się, ze przeczytam tutaj  te "panie czarowne" bo lepszego miejsca na tą lekturę nie ma na całym świecie.

 

Większego błota też prawdopodobnie nie ma.

Dużo błota. Bardzo dużo błota. I ludzi, którzy - autentycznie - zamiatali ulice. Nie należę do czyścioszków i porządnickich, ale kiedy z gumowego dywanika w aucie (wysokim, bo to cos na kształt vana) wyrzuciłam cztery pełne łopatki suchego błota, nawet mnie zrobiło się słabo. Co prawda, Zbyszek - znajomy ze szpitala - twierdzi, ze objazdy, światła i błoto nie sa bezpośrednim wynikiem powodzi, ale opóźnieniami w remoncie drogi, który rozpoczął się rok przed kataklilzmem. Może to i racja, ale powódź z pewnością nie pomogła. 

 

Zbyszek zawiózł mnie też do Zdroju. Drogą tymczasową, która zapewne będzie "stale tymczasowa", po drugiej stronie rzeki. 

Zdroju nie ma.

Znaczy - jest, ale jest to krajobraz po bitwie. O ile Park Zdrojowy (a nawet Amorek, wspomniany we wpisie z poprzedniego pobytu (Gdzie jest Lucia?) przetrwał kataklizm, to domy zdrojowe, sanatoria i hotele już niestety nie. Woda dotarla az do pierwszych kondygnacji i obawiam sie, choć na budowlance się nie znam, że dużo czasu zajmie powrót kuracjuszy do tych miejsc. Nieczynny jest Skowronek, nieczynne restauracje.

 

Jedno z nielicznych miejsc, które wróciły do życia, to Hotel Sudety i restauracja hotelowa. Nawet chciałam wejść, bo dawno temu, kiedy pracowałam w Pokrzywnej, współpracowaliśmy (czyli - dzielilliśmy się turystami w sezonie). Tylko ze nie pamiętałam jak człowiek, z którym współpracowałam wówczas, miał na imię. Kojarzył mi siię jakiś Witek. 

 

Zadzwoniłam tak sobie do mamy - relacjonuję jak zdrój wygląda i mówię, ze ostały się jedynie Sudety. A moja - niezastąpiona, podkreślę, mama mówi

- no tak. Tam ten Wojtek miał firmę, prawda?

Wojtek nie Witek -- Ty głupia glowo. Zamiast się męczyć, trzeba było o razu dzwonić do mamuni....

 

Wygląda na to, że Czarowne nie obroniły miasta przed kataklizmem.

Choć zapewne nadal jakoś działają - kto z Was w ogole kojarzy gdzie Gluchołazy są?

Właśnie.

Nawet ja - zakochana w tym mieście - kocham go jedynie, kiedy tam jestem. Po wyjeździe z niego, jakoś mi umykają, choć nie aż tak, jak sugeruje autor. W kontekście "zasłony niepamięci" byłaby dycha, Przykra dycha, bo jest mi źle, ze autorowi aż tak udało się oddać "zapyzialość tego miasteczka".

 

Mam również wrażenie, że autor dokonał całkiem niezłego research'u (co miał ułatwione, bo z Głuchołaz pochodzi. A CIT głuchołaski jest najlepiej zaopatrzonym Centrum Informacji Turystycznej, z jakim się spotkałam. To jednak nie zmienia faktu, że ten research zrobił i na lokalnych wierzeniach i tradycjach się oparł.

Bo wiecie, że w Głuchołlazach istnieje Szlak Czarownic? 

Nie wiecie. Bo Czarownice pilnują.

 

A dlaczego? Ano dlatego, że na Szubienicznej Górze (nad Głuchołazami) ponoć wieszano czarownice, a nie - jak gdzie indziej - palono na stosie. Wieszanie powoduje, ze - dziś powiedzielibyśmy, - DNA czarownic zostało na miejscu. I tu autor magię miejsca wykorzystał doskonale.

 

Doskonale -  powtórzę.

To, że gwiazdek jest  mniej niż dziesięć, jest oczywiste, bo książka jest spoza mojego komfortu psychicznego. Jest spoza moich lektur. Jest - psiakrew - powieścią, które traktuję "przeczytać i zapomnieć. Jest z nurtu fantasy, bądź czegoś takiego - obcego mojej duszy..

Nie przepadam za stylem pisarskim młodych twórców, do którego Jakub Ćwiek przecież należy.

 

Czyli - w ogóle mnóstwo przemawiało na NIE. Ale ten biały but w głuchołaskim błocie

. I nadzieja, że będziie to równie wielkie zaskoczenie, jak Szeptucha Katarzyny Miszczuk. Aż takie nie było, ale Szeptuchę czytałam w zupełnie innym stanie psychicznym i emocjonalnym. I nie jestem pewna czy aktualnie też byłabym nią zachwycona. 

Uważam zatem, ze minimalnie za dużo truposzy i wnętrzności w stylu fantasy. Ale finalnie jest  więcej niż OK.

 

Co więcej - historia Głucholaz pokazana jest ciekawie (ciekawie to za mało:) i wszystkie miejsca wspomniane w książce istnieją naprawdę. A pręgierz faktycznie wygląda jak....  i małe france (przedstawienia czarownic) na deptaku tez są.... Za to szanowny Panie należą się peany, a nie marne 6 gwiazdek, które są właściwie tylko za to, ze to książka spoza mojej bajki.

Proszę uniżenie o wybaczenie tej niesprawiedliwości, ale akurat w kontekście procesów czarownic, niesprawiedliwość jest czymś, co po prostu jest.

 

[Wpis miał być opinią, ale za długie, jak zawsze. Na recenzję się nie nadaje, więc wrzucam na bloga. 

Kanapowy blog jest błogosławieństwem dla mojego gadulstwa :)

 

PS Zdjęcie ze strony zamkowymlyn.pl - artykuł Szlak Czarownic – opolskie historie z XVII wieku.

PS. Gumowy dywanik to niezły twor leksykalny, możliwe że oksymoron. Choc pewności nie mam. Oksymoronem zas na pewno jest "zasłona niepamięci". Tak mi się skojarzyło :)

 

PS3 - Wpis doczyczyy oczywiście Pań Czarownych - które sobie podlinkuję, choć nie wierzę, że o nich zapomnę.

#glucholazy#koziaszyja#panieczarowne#folklor#etnografia#czarownice
× 12
Komentarze
@Mackowy
@Mackowy · 3 dni temu
Mam bardzo miłe wspomnienia związane z Głuchołazami: na jedną z pierwszych wycieczek szkolnych tam nas zabrali. Do ośrodka Banderoza konkretnie. Otworzyłaś mi pudełko ze wspomnieniami w mózgu - dzięki:)
× 1
@jatymyoni
@jatymyoni · 4 dni temu
Przyjaciółka namawiała, jedźcie do Głuchołaz tam jest piękni. To w sumie niedaleko pond godzinę. Niestety nie pojechaliśmy, a teraz za późno.
× 1
@ziellona
@ziellona · 4 dni temu
NIe jest za pozno - zniszczony jest tylko Zdroj, a i to tylko nad rzeką. A to postawią, przynajmniej wizualnie, na nogi przed sezonem. Technicznie - czyli konstrukcyjnie - nie sądzę.
Centrum jest nadal piękne i nadal zadbane, choć zablocone - trzeba tylko przejechać przez swiatla z błockiem.
W góry Opawskie i do Głuchołaz należy wybierać sie na wiosnę, kiedy kwitnie rzepak - po horyzont.
A park Zdrojowy jest na górce i nie ucierpiał w ogole. Dzięki temu dostałam tak szybki termin w szpitalu na rehabililtacje kardio. Normalnie czeka się - sami wiecie ile. A nawet dluzej. Takze - nie jest za pozno. Bo mniemam, ze czarownice jednak az tak nie dzialają. Jedz poki mozesz.
× 4
@jatymyoni
@jatymyoni · 3 dni temu
To może poszukam coś na święta Wielkanocne.
@jatymyoni
@jatymyoni · 3 dni temu
Na rzepak nie muszę jechać do Głuchołaz wystarczy, że wyjadę z domu.
× 1
@AnnaKatarzyna
@AnnaKatarzyna · 3 dni temu
Cudownie mi się czytało ten tekst. Widać gadulstwo też ma swoje dobre strony 😄
Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego dnia 😀

Archiwum

© 2007 - 2025 nakanapie.pl