Avatar @ziellona

Ziellona & Wonder

@ziellona
Bibliotekarz
62 obserwujących. 71 obserwowanych.
Kanapowicz od 5 lat. Ostatnio tutaj 3 miesiące temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
62 obserwujących.
71 obserwowanych.
Kanapowicz od 5 lat. Ostatnio tutaj 3 miesiące temu.
piątek, 6 marca 2020

W 80 autorów dookoła... - GRECJA

Nie jest tajemnicą, że jestem od wielu lat zakochana po uszy w Grecji. W górach, klimacie, jedzeniu, ludziach. Grecja jest częścią mojego krwioobiegu. I jest mi tym bardziej źle z faktem, że większość książek greckich autorów, nie nadaje się do czytania.


Lazurowe morze widziane z wyspy trędowatych - Spinalonga.

Kiedy starałam się zrobić listę "Chcę przeczytać", taką dla siebie, miałam nadzieję na ogromną ilość romansów (bo Grecja jest do romansów stworzona), beletrystyki historycznej, a nawet kryminałów. Już wspominałam, że skoro nawet małe lub nieuznane państwa jak Kosovo, Abchazja czy Monako, mają swoich pisarzy, to i Grecja na pewno ma i to różnorodnych. I tu się myliłam.
Wpis powstał, bo sądzę, że nie jestem jedyna zakochana w Grecji :) Powstał aby pokazać iż seria "Greckie Klimaty" daje obraz greckości, ale wciąż jest to smutna seria. Powstał, bo denerwuje mnie, ze większość współczesnej literatury greckiej , to tragedia połączona z dramatem i rozpaczą. Bo wciąż szukam greckiej książki, która "rozwali mi system".

Zacznijmy od książki i autora, którego wg mnie nie da się czytać. Odfajkujmy go i miejmy go z głowy. Dlaczego zatem go wspominam? Bo nie ma chyba takiego czytelnika, który Grecji nie kojarzy z Grekiem Zorbą,

Z całym szacunkiem dla kultury morskiej, kreteńskiej i tysięcy zwolenników Kazanthakisa. Nie przeszłam Greka Zorby, ani w wersji książkowej, ani ebookowej, ani audiobookowej (pomimo, że czyta Jerzy Zelnik). Jedyne, co w miarę mi się podoba to film, ale też "jakoś nietenges"... Należy jednakże, w duchu dziennikarskiej poprawności, wspomnieć, że Grek Zorba zrobił światową karierę. A Kazanthakis stał się najbardziej rozpoznawalnym greckim autorem (jeśli nie jedynym). No i skupił się w swojej twórczości na tematach związanych z Kretą - największą grecką wyspą, której charakter odbiega od pozostałej części kraju. Na Krecie zresztą, w Iraklionie, znajduje się muzeum pisarza. W sumie, nie ma się co dziwić. Jeśli chodzi o współczesną literaturę, młodzi Grecy są w stanie wymienić tylko jednego twórcę :)

Nicos Kazanthakis- tutaj znajdziecie niemal całą twórczość autora. Co jest fascynujące w tej twórczości? Kreteńskość. Mogę za pisarzem nie przepadać, ale kreteńskości i warsztatu odmówić mu nie mogę. I religijności - bo to druga, grecka cecha, dość ważna w próbach zrozumienia Greków.
Wiecie, że El Greco - XVI wieczny hiszpański malarz i architekt - naprawdę nazywał się Δομήνικος Θεοτοκόπουλος (Doménikos Theotokópoulos) i urodził się w małym domku na Krecie, w okolicach Iraklionu? Dziś jest tu małe muzeum regionalne, poświęcone malarzowi. Jemu też Kazanthakis poświęcił kilka książek.

Ale na szczęście (moje szczęście) o Krecie pisał też Pandelis Prevelakis. Jego Kronika pewnego miasta, jest przepięknym obrazem miasta, które kiedyś nie było kurortem. Miasta, które do dziś, zachowało swój multikulturowy charakter i w którego labiryncie uliczek można się zgubić. I jest to jedna z lepszych pozycji w całej serii.

Poczynając od architektury, przez wielokulturowość (Wenecjanie, Turcy, Grecy) aż po religię. Ogromnym plusem jest opowiadanie "przez ludzi". Jeżeli Prevelakis opowiada o freskach, to mówi o głównym malarzu. Jak się przygotowywał do malowania, czym się różni pisanie (malowanie) ikon od malowania fresków, itd. Kiedy zaś mówi o uliczce, gdzie handlowano wiklinowymi koszami, opowiada o kolejnym mieszkańcu Rethymno, który wikliną się zajmował.
Kreta to morze - nic więc dziwnego, że dużą część kroniki zajmują statki i łajby. Prevalakis opowiada o Rethymno swojego dzieciństwa, czyli na długo przed czasami, gdy zyskało ono druga młodość, stając się kurortem.
Wielu książek z serii Greckie Klimaty, nie przeczytałam jeszcze. Dawkuję je sobie. Dawkuję, bo nie chcę popaść w załamanie. Kobiece załamanie.

Dla formalności wspomnę tu książkę, od której zaczęłam serię.
Gdybyż chociaż akcja chciała się toczyć w jakimś ładnym otoczeniu (greckim rzecz jasna), a tu mamy... właściwie kozetkę u psychiatry, tylko nawet psychiatry nie ma. Książki nie doczytałam, bo do fascynacji opowieścią o porzuconej kobiecie, której jedynym celem jest "aby on wrócił" to ja się, niestety, nie nadaję...

Na tematy damsko-męskie pisał też Emilios Solomou - co prawda autor jest Cypryjczykiem, co sugeruje go traktować osobno, ale na sugestie jestem odporna. Cypr jest grecki, choć ma osobną administrację państwową i już.
No i właśnie - co z tym Solomou? Tragicznie, bym rzekła (to eufemizm).

Tematyka mnie dobiła. Nie wiem czemu, ale spodziewałam się innej zdrady. Wspominana jest junta pułkowników, problem cypryjski, na wyspie znaleziono osadę... - mnóstwo "tematów zdradliwych" aż się pchało. A tu - takie proste i płytkie...
Ponoć autor napisał drugą, dużo lepszą książkę. Ale... po dzienniku zdrady, dużo wody w Styksie upłynie, zanim po nią sięgnę.

Zapewne nie wspomniałabym nawet o Judaszu, gdyby nie fakt, że jest ona bardzo grecka. W genialnej, skądinąd, książce "Nieszczęście bycia Grekiem" Nikos Dimou, pisze tak;

"Grek jest nieszczęśliwy kiedy jest szczęśliwy. Żyje (o ile w ogóle żyje, a nie popada w letarg) w dziurze pomiędzy pragnieniami, a rzeczywistością. A jeśli dystans nie istnieje... to go sobie stwarza" (...) gdy nie ma żadnego powodu do zmartwienia, poszuka go i znajdzie".
Wspomniana książka jest jedną z najlepszych, jakie czytałam. Świetnie napisana książka, zawierająca - wg wydawcy - zbiór aforyzmów, a wg mnie - zbiór prawd objawionych. Przemysław Kordos - tłumacz książki - twierdzi w przedsłowiu, ze nie możemy (jako czytelnicy spoza Grecji) traktować w ten sposób tej książki. Raczej jako "zbiór anegdot i tropów przydatnych w myśleniu o współczesnej Grecji".
Tak twierdzi tłumacz. Dla mnie jednak jest to zbiór prawd objawionych właśnie. Czyżbym była bardziej grecka, niż chciałabym? Bo widzicie, moi drodzy, w posłowiu, które dodawane jest do każdego wydania, napisane jest tak...

Ci, których ucieszy ta książka, być może nie są Grekami. Dla Greka ten tekst jest bolesny. (...) Ta książka nie jest humorystycznym zbiorem aforyzmów na temat przywar Greków, ale gorzka antologia ich tragicznego losu zawieszonego pomiędzy przeszłością, a teraźniejszością. Północą i Południem, wschodem, a Zachodem. (...)
Jest to wytwór człowieka, którego boli ojczyzna"

Pomimo niepowodzeń na polu greckim, nie ustaję w poszukiwaniach.
Idąc na proste spożywcze zakupy na plac targowy, natknęłam się na pana sprzedającego książki używane. Nazwisko Makarisa wpadło mi od razu w oko, choć autora nie znałam. Wyasygnowałam 10 zł i...
W końcu! O Zeusie! W końcu!

No i proszę. Da się? Da się!
Da się napisać książkę grecką, o Grecji, o Grekach i co lepsze, o kryzysie, która jest strawna i słynne nieszczęście greckie nie wybija się na pierwszy plan.
Odzyskałam wiarę w literaturę grecką. Bardzo sprawnie skonstruowany kryminał, w oparciu o greckie społeczeństwo w dobie cięć budżetowych i mocnego kryzysu. Szybkie, miłe czytadło z dość ciekawą intrygą kryminalną w tle.
Dużym plusem jest pokazanie kryzysu od strony mniej, lub bardziej zwykłego mieszkańca, pokazanie wzajemnych stosunków, ale bez przesady. Autor nie epatuje ani kryzysem, ani tragedią. Ale również nie jest to styl dziennikarsko-reporterski.
Petros Markaris (co prawda urodzony w Turcji, ale odpuśćmy mu już. Grek z krwi i kości) napisał Trylogię Kryzysu. W sposób tak normalny, że to słynne greckie nieszczęście schodzi na dalszy plan.

Kolejnym, całkiem sprawnym, kryminałem (choć bardziej, można rzec, powieścią detektywistyczną) jest Zabójcza hipoteza - Apostolosa Dioxadisa. I ten autor urodził się poza Grecją, w rodzinie greckich emigrantów, w Australii. Ta niewielka książeczka traktuje o próbie dowiedzenia hipotezy Goldbacha. (to jest teoria obca mojej duszy, bo matematyczna). Co ciekawe, angielski wydawca ufundował nagrodę w wysokości miliona funtów dla tego, kto zdoła dowieść prawdziwości hipotezy Goldbacha.

Mam wrażenie, że moja hipoteza :) że u greckich autorów przeważa nieszczęście i trudno się ich czyta, praktycznie, choć niechętnie, została udowodniona. Skoro dwóch "strawnych" urodziło się poza krajem Homera. Bardzo bym chciała, aby ta moja hipoteza została obalona.

Na liście mam jeszcze kilkanaście książek. Między innymi:
Dzieci Kaina - Nikos Panagiotopoulos - jeśli będzie to coś w stylu Makarisa, to się ucieszę. Aczkolwiek tej lektury się nieco obawiam.

Literackie requiem dla konsumpcyjnego pokolenia, które doprowadziło Grecję do upadku. Dzieci Kaina są trudną i odważną próbą pokazania twarzy dzisiejszej Grecji.

Imaret w cieniu zegara - Yiannis Kalpouzos - to może być ciekawe. Grecka historia (szczególnie historia Epiru i Tesalii) dość mocno związana jest z Turcją. Nie wiem jeszcze, jak Kalpouzos temat potraktował, ale to może być naprawdę niezłe doświadczenie.

Rok 1854, Arta w Epirze. Dwóch chłopców, Grek i Turek, rodzi się tej samej nocy, a ich losy zostają związane na zawsze. Tej samej nocy zostaje popełnione tajemnicze morderstwo. Epicka powieść opisująca bez uprzedzeń trudny fragment dziejów Grecji. W cieniu umieszczonego na budynku meczetu zegara spotykają się ludzie trzech narodów i kultur: Grecy, Turcy i Żydzi.
I kolejna książka, która - jeśli nie została zepsuta nieszczęściem - może być naprawdę ciekawa. Zwłaszcza, ze dzieje się na Athos - republice mnichów. Męskich mnichów (nie wiem czy istnieją "żeńscy mnisi", ale to już szczegół techniczny).

Jest faktem, że na Athos nie mają wstępu kobiety. Jest również faktem, że na Athos mają wstęp jedynie mężczyźni prawosławni (w miarę możliwości aktywnie uczestniczący w życiu prawosławnej społeczności). W miarę możliwości brodaci. - to informacja od znajomego popowicza (syna popa), który na okazję odwiedzin tamże, zapuszczał brodę. Powiadają też (ale na ile to jest prawda, to nie wiem), że na Athos ograniczają w ogóle obecność samic. Nie mają ponoć nawet krów. Byki są dozwolone. Ale to pewnie plotka.
I na tym, arcy-tradycyjnym i arcy-męskim półwyspie, zostaje popełnione morderstwo. To by jeszcze było zrozumiale. Ale czemu ofiarą jest kobieta? Skąd się tu w ogóle wzięła?
A i proszę,.... to może być niezłe :)
* Pandemonium - Kostas Akrivos

Akrivos (ακριβός) nie jest tylko nazwiskiem pisarza. W dosłownym tłumaczeniu znaczy drogi, miły. Mam nadzieję, że któraś z nieodkrytych jeszcze książek, okaże się tak droga i miła jak Grecja jako taka. Oby, bo na razie powyższe zestawienie nie napawa nadzieją.



#80ksiazek#wyzwanie#Grecja#Ateny#Rodos#Kreta#romans#historia#dzieje_sie#dzieje-sie#Athos#wyspy
× 1
Komentarze

Archiwum