Nie wiem jak Wy, ale ja lubię pokrętne, dowcipne tytuły. To już na dobry początek sugeruje, że autor bądź autorka może mieć świetne poczucie humoru, które często i wplecione w kryminał dodaje mu świeżości.
Tym razem to już trzeci tom serii Agnieszki Pruskiej o dwóch kobietach, Alicji i Julii. Od razu mówię, że należy znać poprzednie dwa. Czyta się lepiej, choć myślę, że i bez ich znajomości się człowiek nie pogubi.
Alicja i Julia, które wspomniałam wyżej, postanawiają wybrać się na ferie do Chojnic. A, że to kryminał, to i jest trup. Tak, tak, te dwie osóbki mają dar przyciągania nieboszczyków i tym razem również tak było. To miały być tylko ferie, na nartach, a okazało się, że dwóm przyjaciółkom przyszło prowadzić śledztwo. Na własną rękę, bo z tym prawdziwym to one nie miały nic wspólnego.
I tak właśnie zakręca fabuła wokół trupa, o którym nie mogę Wam powiedzieć zbyt wiele. Musicie poczytać sami, aby dowiedzieć się skąd te zimne nóżki, jak poszło śledztwo i czy aby na pewno te zwłoki w ogóle były?
Powiem Wam, że to pełna humory, dowcipnych zwrotów powieść kryminalna, którą podciągnęłabym lekko pod komedię kryminalną. Uważam też, że idealnie nada się dla młodzieży, dla osób, które dopiero chcą zacząć się zaczytywać w tym gatunku. Nie jest tak ciężka, jak niektóre na naszym polskim rynku książki, ale napisana jest dość lekko i przyjemnie się przez nią mknie.
Dla...