Po raz piąty mamy okazję towarzyszyć Maciejowi Gromskiemu w kolejnym śledztwie. Tym razem to jego własna matka zmusza go do odnalezienia zabójcy pewnej kobiety… Matka Macieja oraz jej przyjaciółka, Ewelina od lat spędzają 2 listopada podobnie - chodzą po cmentarzach. W tym roku jednak mają pecha, bowiem natrafiają pomiędzy nagrobkami na ciało kobiety. Z początku tli się w nich nadzieja, że może poczuła się ona słabo i zemdlała, jednak jeden rzut fachowego oka Eweliny wyprowadza je szybko z tego. Kto zabił kobietę? Czy była to zbrodnia zaplanowana a może popełniono ją w afekcie? Tego już musi się dowiedzieć Maciej Gromski, który jednocześnie dalej poszukuje tajemniczej i nieuchwytnej Karoliny Wąs.
Przyznam szczerze, że już trochę zaczynają mnie te historie nużyć. One były fajne i intrygujące na początku, kiedy stanowiły one nowość, coś z czym rzadko się czytelnik może zetknąć. Teraz, kiedy już wiemy co nieco o głównym bohaterze, chcielibyśmy chyba czegoś więcej, niż tylko króciutka historyjka na kilkanaście stron. Raczej wolałabym, aby wszystkie te drobne opowiadania zostały połączone w jednolitą całość, żeby można to było czytać ciągiem, a nie że przeczytam do końca i potem muszę czekać tak długo na kolejną część. Sama historia też jakoś mocno średnio wypadła na tle tych wszystkich, które ukazały się wcześniej. Coś mi tu ewidentnie nie zagrało, tylko ciężko mi określić, co konkretnie. Pomysł na fabułę był naprawdę interesujący, tylko to wykonanie… Można było tę...