Stella wprasza się na ślub obcej osoby, wykorzystując zaproszenie byłej współlokatorki. Dobra zabawa kończy się, kiedy przystojny drużba, żywo zainteresowany Stellą, orientuje się, że nie jest ona tym, za kogo się podaje. Chwyta za alkohol i ucieka, nie zdając sobie sprawy, iż zostawi coś, dzięki czemu ją odnajdzie…
Po raz kolejny się przekonałam, że książki Vi są idealne, kiedy dopada mnie kryzys czytelniczy. Tym razem było dokładnie tak samo.
Zauważyłam, że każda postać stworzona przez Autorkę przypada mi do gustu. W tej historii również tak było. Stella jest ciepłą osobą, która goni za swoimi marzeniami, mimo iż życie rzuciło jej kilka kłód pod nogi. Hudson to kolejny męski bohater, który został trochę życiowo poturbowany i z tego też powodu nie ma zamiaru związywać się z jakąś kobietą. Dopóki nie spotyka Stelli.
Ich relacja w moich oczach jest świetna – powoli się wywiązuje, a ich charaktery się uzupełniają. Nie brakuje nam też tutaj śmiechu. Postaci poboczne również sprawiają, że czytelnik czuje ciepło na sercu.
Czytało mi się naprawdę bardzo dobrze. Lubię styl Vi, jestem fanką jej twórczości i co tu dużo mówić – po jej książki zawsze sięgam w ciemno. Do tej pory chyba tylko jeden tytuł mi się nie podobał, a to już wiele mówi.
Nie pozostaje mi nic innego, jak gorąco zachęcić Was do lektury!