Znasz twórczość Vi Keeland? Zdarzyło Ci się sięgnąć po jej romanse? 💬
Osobiście znam twórczość autorki i niektóre jej romanse uwielbiam, choć są też takie, których wolałabym nigdy nie czytać 😅. Jednak „Obsesja terapeutki” to zupełnie nowa odsłona jej pisarstwa, dlatego byłam bardzo ciekawa, jak poradziła sobie z napisaniem thrillera. Czy sprostała moim oczekiwaniom? O tym poniżej.
„Obsesja terapeutki” Vi Keeland to książka, której fabuła wciągnęła mnie już od pierwszych stron, choć akcja rozwijała się dość powoli. Autorka zgrabnie wplata w opowieść zwroty akcji, które zaskakują, i umiejętnie wodzi czytelnika za nos. Samo zakończenie – co się tam wydarzyło?! Dawka ekstremalnych emocji gwarantowana!
Bohaterowie są bardzo ciekawie wykreowani, a ich portrety psychologiczne zostały wnikliwie przedstawione. To postaci popełniające masę błędów, pozbawione idealności. Pełno w nich bólu i cierpienia. Na ich przykładzie Keeland z niezwykłą delikatnością, ale i przenikliwością, opisała depresję, próby podniesienia się z tragedii oraz kolejne etapy żałoby. Wszystkie te elementy nadają bohaterom nutę tajemniczości oraz pełnię trudnych emocji, które biją od nich na każdej stronie.
Warto również wspomnieć, że jak na autorkę romansów i erotyków przystało, nawet w thrillerze Keeland nie pominęła scen seksu. Jednak spokojnie – wszystko zostało świetnie wyważone, a żadna z tych scen nie wydaje się przesadzona...